środa, 28 września 2016

Rok

Dziś mija rok od odejścia P. Szybko ? chyba tempo życia mam zawrotne od kilku miesięcy, ciągle coś, dziś szykuję się do #czarnegoponiedziałku.
Próbuję spojrzeć wstecz na te 12 miesięcy, co mi się udało a co nie, jak się zmieniłam, czy poukładałam sobie w życiu, w głowie, w sercu.....Właściwie to oprócz tego, że żyje na wysokich obrotach nic mi nie przychodzi do głowy. Serce mam wciąż zajęte jedną osobą, wciąż go kocham, pragnę.... wiec jeśli nie mogę być z nim to nie jestem z nikim.To było by oszukiwanie siebie i tego kogoś a ja nie chcę oszukiwać. Jest jak jest, po prostu szybko i na skróty. Bardzo długi ten "zakręt po szczęściu" i prostej drogi jakoś nie widać. A na komodzie wciąż stoi zdjęcie P. Tęsknię.

czwartek, 8 września 2016

Na zakęcie po szczęsciu

 Chciałam napisać z godzinę temu gdy P spał obok, jakoś podświadomie czułam, że...to nasze ostatnie spotkanie, i ... wystarczył pretekst. Tak sobie już od kilku dni myślałam, że zbliża się rok od tego listu. Kurwa nooo...Wiem, nie oszukiwał, to moje decyzje, moje marzenia... moje, nie jego. Wiem, że nie jest szcześliwy ale.... tak na prawdę ma to w dupie, jest jak jest. Starałam się przez prawie rok (18 dni do roku) i chyba..... juz nie mogę. Mimo tego, że zabrał się i pojechał do niej, ja siedzę, pisze i ryczę bo.... chyba stało sie to co nieuniknione. Dziś wiem, że to na prawde koniec, mimo mojej miłości, mimo tego że wszystko bym wybaczyła, mimo tego  że kocham go nad zycie to.... przegrałam.  przegrałam to swoje  szczeście, miłość do końca życia... Chyba czas żeby się z tym pogodzić. Co dalej ? nie wiem, bo.... jestem w obcym mieście, sama i samotna i kurwa nie wiem nooo nie wiem co ze sobą zrobić....