czwartek, 31 grudnia 2015

wtorek, 29 grudnia 2015

To sie nie uda









          ........ To się nie uda, nic się nie uda. Wcale z każdym dniem nie jest lepiej i lepiej nie będzie.
Nie potrafie wymazać, nie potrafię zapomnieć i nie potrafię pogodzić się z tym co sie stało.
Nie mam już siły udawać, ze wszystko jest ok, bo nie jest i niestety nie będzie. Wiem to, po prostu wiem. To nie ja, to każdy kolejny dzień i każda kolejna noc rozdrapuje te rany. Moje życie w nich grzebie i karmi ten mój ból. Chciałabym umrzeć, tak po prostu, tak po cichu, tak jak umiera moja nadzieja - nadzieja na życie z P u boku.

Znów nie mogę jeść, nie mogę spać bez proszków, zamykam się z tym moim bólem i  czekam aż mi to cholerne serce pęknie z rozpaczy. Niech wreszcie pęknie, proszę .

poniedziałek, 28 grudnia 2015

3 miesiace








Dziś mijają 3 miesiące. To wtedy zadzwoniłam do Ciebie i powiedziałeś mi, że dzień wcześniej w szafce, nad szklankami zostawiłeś dla mnie list. Gdy to powiedziałeś wiedziałam co w nim jest ale myślałam jeszcze wtedy, że wszystko jest do odkręcenia. Z jednej strony wydaje mi sie, ze to było wczoraj, z drugiej, ze dawno temu. Wszystko sie zmieniło, ja sie zmieniłam, Ty sie zmieniłeś. Do tej pory , wcześniej, gdy coś się działo, gdy było mi źle zawsze mogłam do Ciebie zadzwonić. Byłeś oparciem, przyjacielem. Przyjacielem jak mi się wydawało, najlepszym jakiego mam. Teraz nawet nie odbierasz telefonów ode mnie, nie wiem co u Ciebie...Oprócz mojego P. straciłam kochanka, przyjaciela... zbyt wiele. Myślisz, ze było warto ? Chociaż Ty jestes szczęsliwy ? tak na prawdę ? odpowiedz - napisz, zadzwoń. Bede chociaz wiedziała, ze to moje cierpienie nie idzie na marne. A jeśli nie, to tez mi o tym powiedz bo jeszcze wszystko można odwrócić, jeszcze jest czas.......


Takie tam






 Matko kochana, czytając te wpisy, dzień po dniu stwierdzam, że jestem co najmniej rozchwiana emocjonalnie żeby nie powiedzieć, że zwariowałam. Nie wiem co z P. a jednak martwie się, ze nie daje znaku życia. Taka juz jestem.
Czy w takim stanie mam prawo flirtować z innymi ? z drugiej strony przecież nic nie obiecuję wiec czemu nie. W końcu jestem wolna i nikogo nie zdradzam. No oprócz siebie ale może właśnie to jest mi potrzebne ? Kobiety lubią być adorowane przecież, widzieć i czuć zainteresowanie. Wczoraj Marek napisał, że chyba się we mnie zakocha, to mu napisałam, że ktoś już mówił, ze kocha a wyszło jak jest. Cóż jestem teraz jak jeż i wystawiam kolce. Nazywa mnie słodkim Czupurkiem hahaha. Póki co obiecałam, że jeszcze w tym roku dam mu telefon do siebie, bez względu na to czy pojade do niego na Sylwestra czy nie. Będę później pa


niedziela, 27 grudnia 2015

Sprzatanie alkoholowe






           W poszukiwaniu martini zabrałam się za sprzątanie w alkoholach. Znalazłam !!!!! wiec konsumuję. A co tam, w końcu tak mało radości w życiu mam. Po P. zostało mi morze alkoholu, od wyboru do koloru, niektóre nie wiem nawet co to jest. Kiedyś lubił jak sobie wypiłam, podobno wtedy wiecej mówię i jak to mówił - jestem rozkoszna, hm. Teraz chyba nie lubi, albo jest mu to obojętne. Wczoraj i dziś miałam baaaardzo kiepskie emocjonalnie dni. W sumie płakałam na okragło, bo.... po prostu nie dociera do mnie to co sie dzieje od 3 miesiecy.  Wbija mi się do głowy, ze to juz skończone i nie wróci, a serducho sie ściska i krzyczy - NIEEEE !!!!! , no ale - Tak. Dziś Kaśka mówi do mnie- czas przestawić sie bo zwariujesz. Wiem, że ma rację tylko jak to zrobić ? Potrzebny mi facet, na już. Choćby ktoś do łóżka, cóż mam swoje potrzeby a mój organizm zaczyna szaleć. Jesli wiec juz to się stanie to albo na drugi dzień nie bede mogła spojrzeć na siebie w lustrze i palne sobie w łeb albo wyleczę się z P. Zaczynam mysleć, mam dwie alternatywy Sylwestrowe. W sumie okazja taka, zeby znieczulić sie alkoholem i hamulce pójdą w kąt. Pod warunkiem jednak, ze nie zacznę wspominać i nie upije sie na smutno. To by była porażka. Ale idźmy dalej. Może nie upije sie na smutno i będę na lekkim rauszu to czy bede porównywać ? P był (jest) wysmienitym kochankiem,  wie gdzie i jak mnie dotykać, wie co lubię.... , z drugiej strony to by było jakies nowe doświadczenie. Nie mam wielkiego doświadczenia, to jak ? porównuje się nawet mimo woli czy nie ? Pytanie do tych co czytają. W sumie ciekawa jestem czy P tez porównuje, zawsze twierdził, ze w łóżku bylo nam dobrze. Czy jest mu tez dobrze z ta drugą ? Zastanawiam się czy jest szczesliwy, i czy to co zrobił bylo tego warte. Pewnie tak i dlatego wymazuje mnie całkiem ze swojego życia, mi wiec pozostaje to samo, nawet na przekór samej sobie.




sobota, 26 grudnia 2015

Urodziny







      Dziś urodziny. Może czas na podsumowanie swojego życia ? Romantyczna idealistka ale i zmeczona, załamana i złamana kobieta. Nie jestem juz młoda, mam długi i jestem od 3 miesięcy sama. W moim wieku, życiu i sercu potrzebna jest stabilizacja. Tą stabilizacją był dla mnie P. Przez kilkanascie lat żyłam w przekonaniu, że różnie może być ale jedno jest pewne - MY razem. Pewność - jak widać niczego nie można być w życiu pewnym. Czuję się jak skopany pies. Czy jest coś takiego, że gdy ktoś wewnętrznie krzyczy to osoba, do której skierowany jest ten krzyk to go słyszy ? czuje jakoś w podświadomości ? Jeśli tak, to P słyszy na pewno ale nic z tym nie robi. Nawet gorzej, odcina sie ode mnie całkiem. Nie pisze, nie dzwoni, rani mnie tym coraz bardziej. A ja głupia liczyłam na to, ze dziś przyjedzie, zadzwoni i powie - jestem w apartamencie, przyjedź. Taki prezent na urodziny, poświęcenie mi troche uwagi i czasu. Romantyczna idealistka - cała ja. Jak kocha to też całą sobą, bez względu na wszystko, na świeże rany, które liże każdego dnia. Chyba "miłość wszystko zwycięży" nie jest prawdą, kolejny slogan. Bo z czym walczę ? z inna kobietą ? z obojętnością ?  Kiedyś powiedział, że pokochał mnie bo jestem " ładna, mądra i dobra", co się zmieniło ? ja czy on ? przestało mu to wystarczać ?  Czy dostanę odpowiedź na tych masę pytań, które przewijają sie na tym blogu ? bo jeśli nawet twierdzi, że coś umarło, skończyło się to pozostaje szacunek, przyjaźń, wspomnienie wspólnych lat, które na prawdę nie były złe jeśli chodzi o wzajemne relacje. Dlatego nie rozumiem tego wszystkiego i nie poznaję go. Mojego kochanego i dobrego P. Jak i kiedy tak się zmienił ?

Zaraz Sylwester, opcje :
Zaproszenie od Dawida
Zaproszenie od Marka
łózko i samotność, wino i płacz
?

Już noc, właśnie byłam sama ze sobą w łóżku, włączyłam erotyk i..., a po wszystkim sie popłakałam. Tak wygląda teraz moje życie erotyczne.





piątek, 25 grudnia 2015

Pierwszy dzie świąt 2015






Jest po 22, ogarniam chałupę, piję drinka. Pierwszy dzień świat za mną. Jutro odpoczynek. Zawsze gro sprzątania po imprezach brał na siebie P. Bardzo mi go dzisiaj brakuje, chyba jeszcze bardziej jak wczoraj. Nie zadzwonił, nie napisał... Kurwa, dlaczego ??????? Mam na sobie fartuszek, pamietasz ? Popieprzyło sie życie, oj popieprzyło. Dostaliśmy kartkę od Mateusza. Dzwonił w Wigilię i pytał czy będziesz. Zapytałam - po co dzwonisz, przecież wiesz. A on - myślałem, że może jednak wrócił. Niestety nie.

czwartek, 24 grudnia 2015

Wigilia







           Juz po północy. Przeżyłam. Jestem zmęczona ale dałam radę. Uśmiech przyklejony do twarzy, zapewnienia, że wszystko ok. Dopiero gdy drzwi po rodzince sie zamkneły mogłam rozluźnić zesztywniałą twarz.  Brakowało ? jak cholera. Zadzwonił wcześniej z życzeniami, życzył spokojnych świat. Cóż wie, ze radosne nie będą. Tak mało ostatnio mam powodów do radości. Jeszcze niedawno miałam, ale widocznie limit na szczeście wyczerpałam. Jak to Elizka powiedziała ? wymalujemy sobie Zuzki kredkami. My dwie, porzucone po kilkunastu latach. dwa złamane serca. Zranione ale....obie wciąż kochające. Doskonale sie rozumiemy, wiemy co druga czuje nawet jak milczymy.


środa, 23 grudnia 2015

Jutro Wigilia






                                                    Życzenia dla P

    
            Kochanie, życzę Ci zdrowych spokojnych świąt i bogatego Gwiazdora. Szczęścia ? tylko ze mną. Wybacz tę szczerość. Objadaj się, odpoczywaj....... i wspomnij mnie.


                                                                                  Twój Bubolek



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



W sumie tak na prawdę dziś zdałam sobie sprawę, że jutro Wigilia i to u mnie !!! Jestem w czarnej dupie. Ubrałam choinkę, pije piwo. Co ma być to będzie.Nastawie budzik, wstanę po godzinie spania i zrobię... chyba. Po co mi te świeta ????? kurwa mać, na bank będę ryczeć. Takie tam pojebane życie. Życzę  wszystkim Wesołych Świat - przynajmniej u niektórych niech będę. I tych 7 cudów, punkt po punkcie.

wtorek, 22 grudnia 2015

Nadzieja umiera ostatnia - umiera








       Dzisiaj telefon do P. Przyszła do niego korespondencja. Rozmowa krótka, rzeczowa i.......... i tyle. Chłód. Zero ciepłego słowa. Do tego już doszło. Z drugiej strony czy powinnam spodziewać się czegoś innego ? czy miałam prawo ? W końcu jestem kobietą porzuconą, jest inna i to dla niej ma pewnie czułe słowa, ciepło w głosie i w sercu. A ja ? ja to przeszłość. Coraz mocniej domyka te drzwi a ja nie mam siły już ich pchać. Myślałam, myślałam...., ze może znów mnie pokocha. Że gdzieś tam, głęboko w sercu jest jeszcze mała iskierka, którą można zamienić w ogień. Myślałam, że to nasze ostatnie spotkanie da mu do myślenia, do zastanowienia, ze może jednak warto spróbować jeszcze raz. Myliłam się. Jestem zmęczona, jestem załamana, nie ma juz mnie. I pewnie nigdy już mnie takiej jak byłam nie będzie. Coś umiera we mnie i to śmierć bezpowrotna. Kiedyś mu powiedziałam, że lepiej jakby mnie zabił. Było by to bardziej humanitarne. Nadal tak myślę.

Co dalej ze mną ? nie wiem. Co z obietnicą spotkania z P? nie wiem.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

.....








                                                   
Panie Boże, jeśli jesteś, jeśli jesteś nawet gdzieś daleko, proszę pomóż mi bo sama nie dam sobie rady......

niedziela, 20 grudnia 2015

Skorupa







                                           



                                         Chciałabym mieć taką skorupę, zamknąć się z niej i nie dopuszczać do niej nikogo i niczego. Dawno temu, gdy poznałam P moje małżeństwo praktycznie już nie istniało. Pamiętam, że wtedy sobie obiecałam, że nigdy więcej się nie zakocham, bo potem pozostaje tylko ból. Powiedziałam o tym P. I co? i nic. Złamałam tę obietnicę. Uzależniłam się od jego obecności , nawet tej mentalnej.  Uzależniłam sie od tej miłości, która stała się dla mnie wszystkim. Jestem teraz jak narkoman, któremu zabrano używki - miotam się, szukam tej miłości i chcę umrzeć bo mam uczucie, ze za chwilę mi serce pęknie.
Ciągle analizuję, myślę, w głowie mam 100 pytań do.... Rozkładam to na czynniki pierwsze, i.... pytam dlaczego, dlaczego, dlaczego...?  co robiłam źle? albo aż tak źle, ze do tego doszło ?  jak można przestać kochać kogoś kto aż tak bardzo kocha ?  Skamlę o tę miłość jak pies. Jestem żałosna. Moja samoocena spadła poniżej zera. Mniej niż zero.

sobota, 19 grudnia 2015

Jestem zła







Jestem zła, cholernie zła.  Na siebie, na P, na to cholerne życie, na tą kurwa miłość. Na to, ze nie mogę się "odkochać", ze nie jest mi wszystko jedno. Na to, że czekam na jego telefon, a on nie dzwoni. A gdy zadzwoni na drugi dzień i powiem - czekałam, to on mówi nie czekaj. Noż kurwa, a ja czekam. Przez ostatnie lata moje życie to czekanie - aż wróci z zk, aż  przyjedzie na weekend do domu, aż zadzwoni...Taka "czekalska" jestem. Może mam to już we krwi. I co mam z ta krwią zrobić? upuścić? 
Czuję sie jakbym sie zakochała w żonatym facecie, jakbym musiała czekać na swoją kolej. Za stara na to jestem, za stara na zmiany, na nową miłość. Najlepiej strzelić sobie w łeb i pozamiatane. Pewnie jemu też by było lepiej, problem z głowy.
Idę sie wyryczeć w pluszaka.

piątek, 18 grudnia 2015

.... kolejny dzień za mną






 Ano własnie - Kocha sie bezgranicznie, mimo, pomimo i wbrew wszystkiemu. Nie zależnie od tego co się w życiu wydarzy.
 Był czas, że walczyłam o tę miłość z "całym światem", było ciezko ale najważniejszy był P, MY. Tak boksowałam sie z zyciem przez wiele lat.  Dostałam za to zapłatę - byłam szczesliwa, byłam kochana, byłam najważniejsza, rozpieszczana.....Niektórzy tego nie doświadczają, wiec i tak byłam pewnie szczęściarzem. Ale za to tez jest cena. Pewnie gdyby nie było az tak dobrze, teraz nie było by az tak źle. Co mam powiedzieć, boli jak cholera. Bolą wspomnienia, bolą te NIGDY, boli wyobraźnia, że jest tam gdzieś, z kimś. Boli to, że jednak funkcjonuje beze mnie, że jednak potrafi beze mnie żyć w przeciwieństwie do mnie samej. A ja? ja oddałabym wszystko za kolejne przytulenie, usłyszenie - kocham Cię Bubolku. Za kolejne spotkanie, spędzenie z nim przynajmniej weekendu. Za spacer, zaśnięcie i przebudzenie sie przy nim...., za bycie po prostu z nim. Marudzę?  wiem. Cięzko mi jest sie za cokolwiek zabrać, prawie 3 miesiace tkwię w tym marazmie. Jak zadzwoni to na chwilę łapię "powietrze", czekam aż powie - przyjeżdżam. Tak i tym żyję. Ale nadal żyję. Jakoś. Nie zabieraj mi tego "powietrza".


Jutro znów jadę do Poznania na manifestację.

środa, 16 grudnia 2015

Smutna







        Co mam napisać ? że jest mi źle ? no jest. Jestem smutna ? jestem. Tęsknię ? tak.  Wczoraj do 1 w nocy czekałam na telefon od P, nie zadzwonił. Wtulona w pluszowego Misia czekałam.... czekałam .... i czekałam. Wycierałam w niego łzy, które coraz bardziej płyneły po twarzy. Co ja sobie myślałam ? że az taka byłam wspaniała ? że tak mu sie podobało ? że czuł taką satysfakcję z tego spotkania jak ja ? Widocznie jestem ślepa i w dodatku głupia. Nie moge na siebie patrzeć. Totalna beznadzieja.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Co z tego









 I co z tego, ze dziś mi smutno jesli mam świeże wspomnienia. To było wczoraj, wczoraj byłam przytulana, całowana. Wczoraj P był przy mnie i było mi tak po prostu dobrze, ciepło. Stojąc przy oknie gdy paliliśmy papierosy, przytulał mnie a ja najchętniej wtopiła bym sie w niego. Pachniał sobą, moim P. Czy kochająca kobieta może pragnąć czegoś więcej ? w sumie może pragnąć odwzajemnienia tej miłości ale.... jeśli tego nie dostaje to choć substytut tego. Tak jak substytutem P jest pluszowy Miś. Cieszę się z tego co mam, a przynajmniej jeszcze dziś, bo z każdym dniem tęsknota znów będzie coraz większa. Wiem o tym. Brak mi telefonów. Zawsze jak rano wstawałam to dzwoniłam do niego. To był taki nasz rytuał. W ciągu dnia też dzwoniliśmy do siebie wielokrotnie. Ot zwykłe telefony, których teraz tak bardzo brakuje. Wiedziałam, że jest i myśli o mnie jak ja o nim.
Człowiek szcześliwy, a taka byłam, nie zastanawia się nad tym - co by było gdyby tej drugiej osoby zabrakło ? Nie zastanawia sie, bo i po co? życie toczy sie swoim biegiem, dzień biegnie za dniem.  Planuje się wspólne sprawy, wyjazdy, wieksze zakupy.... zwykłe życie.  Ale przecież nie ma gwarancji na szczęście. Nic nie jest dane na zawsze jak widać. Gdy zabraknie ukochanej osoby
pozostaje pustka. nie ma juz nic. Nawet sami zatracamy się w tej nicości bo nie potrafimy funkcjonować normalnie. Przestajemy też cokolwiek planować, bo po co? nie ma sensu jesli tej najwazniejszej osoby nie ma juz przy nas i nie zrobimy tego razem. Pozostaje tylko ten cholerny ból, który nas zżera, wspomnienia, które wciąż powracają, przedmioty, miejsca, które jego przypominają. Taka wegetacja z dnia na dzień.  Gdy nadejdzie taki dzień jak wczoraj, to wracam dawna "ja", taki pozytywny kopniak od życia. I co z tego, ze to ulotne ? chcę tej "ulotności" bo chcę choć na krótko być szczęśliwa jeśli nie dane mi jest na zawsze.


niedziela, 13 grudnia 2015

Dziwny jest ten świat



 Podobnego Misia dostałam dziś od P, zresztą zawsze mówiłam do niego : Misiu, Miś, Minio.Teraz taki leży w moim łóżku, mam substytut i będzie ze mną spał. P był dziś i zabrał resztę rzeczy. Miał zostać do jutra ale.... jak powiedział, jutro rano musi gdzieś tam jechać. Zresztą był tez przeziębiony. Pomimo tego, choć mi przykro i smutno, te kilka godzin spędziliśmy cudownie.  Jakby tego ostatniego czasu nie było. Przytulał mnie, patrzył na mnie. I to jak patrzył, jak kiedyś.... jakbym była jedyną kobietą na świecie. Chyba, że to moja fantazja. Nie raz przecież tak bywa, ze widzimy sprawy tak jak sami chcemy. Nadal czuję jego pocałunki i pieszczoty na swoim ciele. Znów przez kilka godzin byłam szczęśliwa, mogłam być przy nim, całować i dotykać. Przez ten cały czas powstrzymałam się żeby mu powiedzieć jak bardzo go kocham, jak tęsknię. Dlaczego ? bałam się spłoszyć chwilę ? Zresztą on wie, czuje to i widzi. Zabrakło mi tej nocy, tego żeby zasnąć i obudzić się przy nim. Poczuć jego pocałunki na karku i szyi, szybkiego sexu. Czekam na niego, czekam na kolejne spotkanie, wiem, ze będzie bo.... obiecał. Nie wiem kiedy ? gdzie ? ale będzie.
Powiedział, że świeta spędza u mamy, Sylwestra też, hm
Dziwny jest ten świat bo, nic z tego wszystkiego nie rozumiem. Było/ jest nam ze sobą dobrze .

czwartek, 10 grudnia 2015

Sex








Niedawno rozmawiałam z jedna z moich przyjaciółek o sexie a raczej jego braku u mnie. Powiedziała mi, że jeśli trafię na kogoś kto będzie mnie pociągał to nie mam się zastanawiać. Nie jestem osobą jakoś bardzo wyzwoloną, P próbował z tym walczyć, namawiał, zachęcał i twierdził, że bardzo go podniecam, że jestem dla niego atrakcyjna. Pomału przełamywałam się przy nim, choć może niewystarczająco. Teraz żałuję, no cóż... Czy będę w stanie choć w takim stopniu wyzwolić sie z kompleksów przy kimś innym ? nowym ? obcym ? szczerze wątpię. P to co innego, jego kocham. Zresztą sama nie wiem po co to piszę, póki co i tak nie ma ochoty być z kimś innym. Ale ten wpis chyba świadczy o tym, ze moje ciało daje znak o swoich potrzebach. Staram się sobie radzić sama ale to nie to samo. Wyobrażam sobie wtedy, że jestem z P, odkopuję we wspomnieniach te wspólne chwile, bo.... najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, ze kochaliśmy się do końca, do ostatniej wspólnej nocy...., potem czar prysł.

środa, 9 grudnia 2015

Na noc






                                              List do P.


Kochany mój, wiesz jak lubię rozmawiać z Tobą przez telefon. Jak lubię słuchać tembr Twojego głosu. Nie ważne, nic nie ważne... Ty i ja...nikogo więcej nie ma, nic nie ma.
Zastanawiam się czy gdyby...., gdybym nie była taka zakompleksiona, nie wstydziła sie wyrażać swoich pragnień, swoich fantazji .... czy to by cos zmieniło?


Pustka






"Wiem, że Ty też masz królową
Nigdy nie znałam bólu
Jakim jest myśl,
Że ja nią być nie mogę
Nasze bajki różnią się
Lecz serce jedno jest"


Jedyna szafa, a raczej szuflada, którą uzupełniłam po P to szuflada z bielizną. Zawsze pierwsza była jego. Teraz gdy co dzień otwieram, to i tak nadal drugą. Takie przyzwyczajenie. Pozostałe szafy są puste i cholernie ciężko mi się za to zabrać. W domu nie ma nic już z jego rzeczy osobistych, sprzętu, dokumentów czy kosmetyków a jednak wszystko go przypomina - jego poduszka w łóżku, fotel, na którym siedział, kubek w szafie w kuchni.... każdy skrawek podłogi. Kładąc się do łóżka wtulam się w tą jego poduchę, ale ona nawet już nim nie pachnie. Zaciskam wiec oczy i próbuję sobie wyobrazić ten zapach, tak - nadal go czuję. Jak usta całujące mnie w szyję, jego silne dłonie. Samo łózko zrobiło się wielkie bo nawet w weekend nie robi się bardziej przytulne, nie słychać jego chrapania czy oddechu. Nazywa się to samotność ? Tęsknota ? może jedno i drugie. Ileż razy już otwierałam te szafy żeby poluźnić moje?  kiedy do tego dojrzeję ? nie wiem, może jutro, może pojutrze.... a może miną kolejne miesiace. A moze.....
To P zawsze mówił, że trzeba mieć marzenia, więc mam. Nie ważne czy sie spełnią czy nie, pielęgnuję je w sobie, karmię, opiekuje się nimi i staram się dawać jak najwięcj ciepła. Cóż z tego, ze jak sa spragnione to karmie je łzami.


wtorek, 8 grudnia 2015

Kolejny dzień za mną







  Nie pozwólmy ? nie zawsze mamy ten wybór. Ja nie miałam. Raz, ze było to dla mnie zaskoczenie, dwa -  nie miałam takiej szansy. Może nie zasłużyłam. Miałam plany, wspólne plany. Nie było planów bez P.. Dom, święta, sylwester, wczasy w przyszłym roku..., wszędzie był ze mną. Co mnie najbardziej zabolało ? "nie ma już tego uczucia co było, zniknęło, wypaliło się.. spotykam się z kimś, nigdy już nie będziemy razem...". Umarłam, z każdym dniem umieram coraz bardziej i nigdy już nie będę taka sama. Zabił mnie brak miłości, odrzucenie, zdrada.... Zabija mnie z każdym dniem to, ze zrobił to mój P. Moja miłość, jedyna i taka prawdziwa, taka - na zawsze. Może nie powinnam już mówić "mój" ale przecież tu mogę tak pisać. W moich myślach, marzeniach zawsze będzie "mój" choć na ten czas wspomnień, marzeń. Każdego dnia za nim tęsknię, patrzę na telefon czy to on dzwoni... nie dzwoni, a przynajmniej nie dzwoni ot tak. To też boli. Potrzebuję tego kontaktu. Czuje sie jak ryba wyrzucona z wody, która dusi się z braku powietrza. Ja boję się dzwonić, boje się jak nie odbiera, jak odrzuca połączenia. Boję się kolejnego odrzucenia :(

poniedziałek, 7 grudnia 2015

"Czas leczy rany "








Czas to sprzymierzeniec czy wróg? Ostatnio słyszę - czas leczy rany. Zapytam ile musi minąć  tego czasu żeby wyleczył ? Kiedy przestanę wspominać ? kiedy przestanę myśleć ? kiedy wszystko przestanie kojarzyć mi się z P ? Powinnam zburzyć i na nowo postawić dom ? sprzedać i kupić nowe auto ? wyprowadzić się w inne miejsce ? i jak zresetować mózg ? Przecież to nie prawda, nie da się. Wiem, że już nikogo tak nie pokocham i pozostaje mi sie z tym pogodzić. Tylko jak ??? Na komodzie stoi nadal jego zdjęcie. Powinnam je schować ? to nic nie zmieni. Patrze na niego a on na mnie....Gdybym mogła coś zrobić, cokolwiek żeby cofnąć czas to bym to zrobiła. Może bym nie popełniła błędów (?), może bardziej bym doceniała ten wspólny czas razem wiedząc, ze mogę Go stracić? może, może, może.... Ale cofnęłabym ten cholerny czas żeby choć znów na trochę być szczęśliwą, żeby znów uśmiechać się i cieszyć tak na prawdę bez udawania, żeby choć na chwilę zatonąć w jego ramionach i poczuć się bezpieczna, kochana, pożądana....Czy jest gdzieś taki "cofacz czasu" ?


niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołajki :(









"
Im więcej słów dałeś mi już
tym później mniej zostanie.
Dlatego nie mówiąc nic słowa niosę ci,
w drżeniu rąk kiedy stąd odchodzisz.
Im więcej już zdarzyło się
tym później mniej zostanie,
oszukać próbuję czas, już nie chodzę spać.
Każdą z chwil przeżyć chce jeszcze raz."

" Nie zamknę oczu boję się,
że znikniesz gdy otworzę je."


Byłam dziś w Poznaniu u kosmetyczki. Po co? sama nie wiem. Patrzę w lustrze na swoją twarz, na smutne oczy, które podobno są zwierciadłem duszy i zastanawiam się co dalej ? jak mam powstać i wyprostować się gdy niosę taki ciężar ?  Żebym jeszcze chciała, ale nie zależy mi, po prostu nie chce mi się. Dziś na przejściu dla pieszych widziałam parę staruszków. Z rozczuleniem patrzyłam gdy przechodzili trzymając się za ręce. Łzy zakręciły się w oczach. Taką widziałam moja starość z P, razem, opiekując się sobą wzajemnie. Kiedyś opowiadał mi o swoim wujku i cioci - ona była chora a on opiekował sie nią. Nosił ja na rekach gdy ona sama juz nie była w stanie. Smutne ale jakiez piekne, taka prawdziwa miłość. Na zawsze - nie skończyło sie, nie wypaliło sie bo..... była prawdziwa?  Ale przecież P kochał mnie. Tak sądzę ? Nie?
Chyba byłam zbyt szczęśliwa, zbyt kochana a wszystko ma swoja cenę. Za wszystko prędzej czy później przychodzi nam zapłacić. Wydawało mi sie, ze to moje szczęście to zapłata za te cieżkie lata rozłąki. Myliłam się. Mój limit na szczęście wykorzystałam.

sobota, 5 grudnia 2015

Zawiedziona







Jest mi źle. Chyba za bardzo przywiązuje wage do obietnic. Moze dlatego, że sama zawsze staram sie dotrzymywac slowa.  To samo mam z punktualnoscia, wole byc kilka minut wczesniej i poczekac niz się spóźnić. Taka jestem. P miał dzis zadzwonić, obiecał. Telefon milczy, i nie odbiera. Jest mi po prostu przykro. Nie chce mi sie nawet pisac, ide wyplakac sie w poduchę.

piątek, 4 grudnia 2015

Każdy potrzebuje ciepła








 Jak każdy człowiek, żywa istota potrzebuje ciepła. Tego żeby mnie ktoś przytulił, pocałował, był przy mnie. Oczywiście, że brakuje mi tez sexu i to chyba normalne. P nie był moim pierwszym i jedynym mężczyzną, ale jedynym, który tak na mnie działa. Wystarczy przytulenie, lekkie pocałunki a już mam przyspieszone tętno. Może to przez uczucie, a może to połaczenie uczucia i chemii ale cos w tym jest. Wiem, że wiele związków jest takich, gdzie sex jest przyjmowany jako obowiazek, ja nigdy tego w ten sposób nie przyjmowałam. Tęsknie za tą bliskością :(  W ogóle załuje wiele rzeczy, których nie zrobilismy razem, choc o tym myslałam nie raz. Moze bylo mi po prostu głupio z nim o tym rozmawiać? moze bałam się smieszności? Chciałam z nim kochac sie np na plaży, nocą...., na łące pełnej kwiatów..... nie zrobilismy tego, nie zdazyłam. Marzy mi się taki scenariusz, takiej "ustawionej" randki. Umówić się gdzies w hotelu, ja czekam w barze. Podchodzi P i proponuje mi drinka, udajemy, ze sie nie znamy. Siadamy przy stoliku, flirtujemy ze sobą, a on pod stołem zaczyna mnie....Potem idziemy do pokoju........ Ufff odbija mi chyba.


Tak zjadam wczoraj z Dawidem obiad. Atmosfera była gorąca ale ta goraczka zwiazana była z manifestacją.

środa, 2 grudnia 2015

Przemyślenia nocne



Podobno w zwiazkach fajne jest godzenie. W sumie nie wiem, bo jakos nie kłóciłam się specjalnie z P i choc nie raz bywało mi przykro to zazwyczaj ustepowałam. P jest bardzo uparty, chyba tez trudno mu przyznać, że ktoś inny ma rację. I nie chodzi o to, że ja jestem nieomylna, gdzie tam. Często sie mylę, nawet teraz myślałam, że zawsze bedziemy razem. Co dziwne, zawsze powtarzałam, ze nie ma gwarancji na szczęście, ale....dbałam o ten związek, albo przynajmniej tak mi sie wydawało. A nawet jesli nie dbałam tak jak powinnam, albo jak P by chciał to na pewno kochałam (kocham) go jak nigdy nikogo. W sumie przy nim nabrałam pewności, ze poprzednie moje zwiazki to nie była miłość. Takie to dziwne, ze ja - "ciocia dobra rada", która udzielała nie raz rad, jak dbać i utrzymać związek, znalazłam się w takim miejscu. Na zakręcie. A może właśnie o to chodzi, że w życiu trzeba być suką ? może takie dobre, poddane, uległe, dbające nie są cenione?  Jakiś męski punkt widzenia na to?  Przy okazji kogoś zapytam.

W ogóle to miałam przespać sie trochę ale nie mogłam zasnąc. O 2 musze jechać do Poznania. Nie znosze jeździć po nocy sama. Jestem ślepa a poza tym zmeczona i trochę sie boję. Ale wiem, czuję, że musze być jutro w Warszawie. Muszę zaznaczyć tam swoją obecnością poparcie dla demokracji, wolności.. Patetycznie zabrzmiało, ale tak jest. Trzymajcie kciuki za szczesliwy powrót.

Przemyślenia







Podczas tego mojego wkurzania sie na politykę, na to co sie teraz dzieje, poznaję mase ludzi z jednej i drugiej strony "barykady". O tych drugich nie chce mi sie nawet pisać. Wiec może o tych bliższych mi politycznie.
Marek - bardzo inteligentny facet, wiele lat pracowal na placówkach zagranicznych. Dzieci ma poza krajem, byłą żone też. Starszy ode mnie chyba o 20 lat. Ostatnio poluźniłam z nim kontakt gdy zaczął hm świntuszyć i podpisywać się - Twój zalotnik. Dam mu wiec trochę wydechu, choć to jest chyba typ - gawędziarz - erotoman. W tym wieku to raczej na pewno :)
Dawid - hm, poznałam go niedawno na KOD, pisalismy do siebie, potem spotkalismy się na spotkaniu w Poznaniu. Tłum ludzi i jakos nie mielismy szansy pogadać na osobności. Fajnie mi się z nim pisze. I 10 lat młodszy, sam. 5 miesiecy temu rozstal się ze swoja partnerką. Jedziemy jutro ekipa do Warszawy wiec pewnie bedzie czas pogadać w realu. Lubię go, taki zapaleniec, walka o demokrację, wolność... Aha i umówił sie ze mna, ze skoczymy na jakąs kawę i obiad tam, i że bedzie mnie pilnował. Nieeee, nic z tych rzeczy. Cały czas w sercu i w głowie mam P, zastanawiam się czy znajdzie czas zeby wypić ze mną kawę. Wiem, ze będzie cholernie bolało ale tak bardzo pragnę go zobaczyć. Nie wiem czy mieszka sam, nie wiem czy sypia z tą drugą, praktycznie nie mam z nim kontaktu. Widocznie chce to urwać calkowicie pomimo tego, że miał zostac moim przyjacielem. Ale czy mozna zostac przyjacielem po czyms takim? w sumie o tej przyjaźni (choć) ja marudziłam wiec to mój pomysl. Po co? pewnie żeby nie zerwać tej cieniutkiej nici. Po to, ze może jednak zrozumie, ze to co było (jest?) miedzy nami wcale sie nie wypaliło ? Taka nadzieja zakochanej kobiety. Kiedyś mu powiedziałam, ze jesli kiedyś chciałby wrócic to ja jestem i czekam. Zastanawiam sie czy sa chwile gdy o mnie pomysli, czy jadac autem usłyszy piosenke, która skojarzy mu się ze mną, z nami
? Czy też wymazał mnie cakiem z pamieci i skupił się na układaniu sobie zycia na nowo? Sama nie wiem po co zadaje sobie wciaż pytania, na które nie znam odpowiedzi?

wtorek, 1 grudnia 2015

Wtorek



Wtorek to dzień wspólnego czasu spedzanego z moja siostrą, to dzień latania po sklepach, uzupełniania niedoborów w szafach, to wspólna kawa, obiad na miescie.
Dziś 1 grudnia, w sklepach, galeriach rozpoczęło się "szaleństwo" przedświąteczne". Chodziłam jakby mi ktoś dał cios w żoładek, myslałam, ze zwymiotuję. Moje ukochane świeta Bożego Narodzenia staja sie dla mnie koszmarem. Zawsze je lubiłam, pomimo sprzatania, jakby cały rok mial być bajzel, pomimo gotowania, pieczenia, szykowania, biegania za prezentami i pakowanie ich... Gdy zmeczona jak "pies" po spacerze, siadałam w końcu przy stole, widziałam wszystkich, których kocham razem  to byłam szczesliwa. Nawet jak P nie było, był za murem, to myslałam o nim ciepło, w myslach składałam mu zyczenia i odliczałam kiedy on tez usiadzie z nami. P nie lubił świat, nie rozumial tego rozgardiaszu, tego biegania bo jak z wlasnej woli mozna tak się zameczać i gotować jak dla wojska. A ja patrzyłam jak zajada się tym co lubi, cieszyłam się gdy podawałam mu prezent spod choinki.... W zeszlym roku, dostałam od niego zegarek, taki o jakim marzyłam. Sprowadził dla mnie az z Madrytu bo u nas nie było. To było rok temu a az tak wiele sie zmieniło. W tym roku nie wybieram juz dla niego prezentu, nie dostane tez od niego, ale najwazniejsze i najgorsze w tym wszystkim jest to, ze nie bedzie go ze mną. Oddałabym ten wymarzony zegarek, oddałabym wszystko aby wrócił, żeby powiedział - Wybacz, juz nigdy Cie nie zostawię. A ja bym wybaczyła, wtuliła sie w niego i płakałabym ze szcześcia. Jestem zalosna ? Trudno

Odganiajac mysli



Jakże znane mi to uczucie. Chciało by się żeby w końcu przestało boleć, zasnąć i sie nie obudzić. Żeby w końcu skończyło się to życie, bo nie widzisz sensu już swojej egzystencji, bo tak właściwie co miałes w zyciu do zrobienia juz zrobiłeś wiec po co sie meczyc ???  Co mnie powstrzymuje ? to łatwe, połozyc się jak co dzień i rano nie ma już co ratować. Własnie wcale nie jest to takie łatwe i wcale nie ze względu na sama siebie ale o chłopców. Są dorośli, i własciwie do codziennego zycia nie jestem im już potrzebna. Pawełek wpada raz po raz, Łukaszek nadal mieszka ze mną i cieszy mnie to, ze jest obok - jeszcze. Kiedyś myślałam, że jak się wyprowadzi to zrobimy sobie z P w jego pokoju sypialnię, taka z prawdziwego zdarzenia. Ale nie wyobrazam sobie co by czuli gdyby mnie  znaleźli, czy Łukaszek nie miałby wyrzutów sumienia, że nie dopilnował, nie zauwazył, że nadal nie jest ze mna dobrze bo uspiłam go swoim aktorstwem ? To jest powód, że odganiam te złe (?) myśli.

Uciekam w politykę, zawsze to był mój konik. Wściekam się, opisuję na fb kłamstwa i zagrożenia ale to tak niewiele. Nie chce takiego życia dla moich dzieci, nie chce zeby zyli w kraju w jakim zyli moi dziadkowie i rodzice. Jest wielu ludzi o takich samych przekonaniach, bardzo wielu ale i wielu, którzy żyją w jakims maraźmie, którzy uwazaja, że jest jak jest i tak tego nie zmienią. Gdyby tak myśleli nasi przodkowie ? W czwartek rano będziemy manifestować w Warszawie, będzie to poparcie dla niezawisłości sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Może uda mi się wypić kawe z P

poniedziałek, 30 listopada 2015

Mój P







Słoneczniki to moje ulubione kwiaty. Kojarzą mi sie ze słonecznym latem, ciepłem, ze szcześciem, z radością... z moim P. On wie, ze kocham te kwiaty, i gdy tylko miał mozliwość wracajac na weekend w wiązankach był słonecznik. To, że pamietał o tym wiele dla mnie znaczyło.
Dziś kupiłam sobie różyczki, sama. Wstawiłam do wazonu i patrze teraz na nie. Stoją w wazonie tam gdzie zawsze stawiam choć to nie ten darczyńca i nie potrafię jednak nimi się cieszyć. Pamietam jak przyjeżdżał, wyciagał rece z kwiatami i mówił - dla Ciebie Bubolku a ja dziekowałam i dawałam mu całusa pytając czy zrobić mu herbatę czy cos innego. P jest taki.... hm szarmancki. Potrafi oczarować kobietę,  kwiatami, drobiazgami, całując dłoń i przytulać ją do policzka. Oczy niebieskie, w których mozna zatonąć.... Kiedyś, dawno temu gdy obudziłam sie rano, siedział przy mnie na fotelu i patrzył jak śpię i jak sie budzę. Pamiętam to, pamiętam te oczy wpatrzone, w których było tak wiele miłości. Co sie stało P? jak to sie stało ? wciaż i wciaz zadaję sobie to pytanie - jak mogło się skończyć, wypalić, zniknac...? jak moglismy gdzieś w tym labiryncie zwanym zyciem zgubić drogę do siebie? My ?

niedziela, 29 listopada 2015

Ranek








Ranek jak ranek, otwierasz oczy i znów ten głos w środku - to nie sen. Telefon w rekę bo moze napisał, dzwonił a ja nie słyszałam. Nie. Bieg do komputera bo może jest wiadomość..... I tak dzień za dniem az do szaleństwa.
Nienawidzę słowa NIGDY - Nigdy już nie bedziemy razem.
 Nigdy już nie pojadę z P samochodem, nie położę mu reki na kolanie,  nie pogłaszczę po karku, uchu - a on ze smiechem nie zapyta czy chce mu je urwać, nie chwyci mojej dłoni zeby pocałować.
Nigdy nie zasne w jego ramionach, nie będe slyszec jak chrapie ( choc sie tego wypiera :) ), nie postawi rano pachnacej kawy...
Nigdy nie spędzimy razem świat, sylwestra, imienin....
Nigdy nie wyjedziemy razem do SPA na weekend, na wakacje...
Nigdy nie będe juz mu kupowała prezentów ani on mi....
Nigdy nie wróci z pracy z kwiatami....
Nigdy już nic mi nie kupi a tak rozpieszczał mnie prezentami...
Nigdy juz nie zatańczy ze mną, nie zamówi naszych piosenek, nie przytuli w tańcu całujac moje wlosy...
Tak wiele jest tych zwyklych i niezwykłych NIGDY, wspomnień, które były codzienne ale już sie nie powtórzą.


https://www.youtube.com/watch?v=IphuXppT-5Y

Smutek





 

                                                                  
Minęły 2 miesiace ..........
Tak wiem, sa gorsze nieszczęścia, nie ja pierwsza nie ostatnia ale dlaczego ja ?  ktos moze zapytać - a dlaczego nie ? no tak....  Może dlatego, że starałam się dbać o zwiazek ? moze dlatego, że był (jest) dla mnie najwazniejszy ? bo kochałam go (kocham) najbardziej na świecie ? bo starałam sie dbac o niego gdy przez lata był w zk, gdy przyjeżdżał do domu na weekendy z pracy? bo sex z nim był cudowny ? bo kocham jego ramiona, usta, zapach....? bo własciwie nie kłóciliśmy sie. Zawsze mógł na mnie liczyć, bylam kochanka i przyjacielem. Przynajmniej tak mi sie wydawalo i dlatego umarłam wewnetrzenie. Rozsypałam się, upadlam na kolana i nie ma sily, która by mnie podniosła bo stracilam ochote na wszystko. I ten okropny ból co rozrywa serce, scisk w gardle jakby mnie miał ten żal udusić. Wbijam wiec twarz w poduszkę i wyję jak zranione zwierzę. Mógł mnie po prostu zabić, nie bolało by. Mój P, mój kochany P zadał mi taki ból....