poniedziałek, 29 lutego 2016

Miesięcznica









 Wczoraj była kolejna miesięcznica - 5. W sumie tak wiele i niewiele czasu upłynęło gdy świat mi się zawalił. Gdy stanęłam na zakręcie po szczęściu. Gdy w moim poukładanym życiu zmieniło się właściwie  wszystko. Bo tak na prawdę to ja nie miałam swojego życia, moje krążyło wokół P. On zawsze był na pierwszym miejscu, on był najważniejszy. I choć z perspektywy czasu nie pytam już tak często - dlaczego?, że nie myślę, że być może gdybym zrobiła coś inaczej... to jednak nadal boli, że rozpieprzyło się coś co było podwaliną mojego uśmiechu, coś dzięki czemu chciało mi się wstawać z łóżka, coś co sprawiało, że czułam się szczęśliwa bo kochałam i byłam kochana. Taki to życie napisało dla mnie scenariusz i ciekawe co jeszcze wymyśli. Nadal go kocham, nie będę udawać, że nie. Gdyby teraz powiedział, rzuć wszystko i przyjedź, i zostań ze mną to bym to zrobiła, nawet bez zadawania pytań choć............. chciałabym, żeby obiecał, ze nigdy juz mnie tak nie skrzywdzi. 
 Dawid i Marek trafili na czas gdy byłam w głębokiej rozpaczy, nie ten grunt. Jerzy pojawił się w moim życiu niespodziewanie ale.... noż wkurwia mnie nooo, osacza i odganiam sie jak od natrętnej muchy. Podobno kobiety lubią komplementy ale chyba raczej od osób od których chcą je przyjmować. Gdyby nie wspólna działalność w KOD to zerwałabym całkiem kontakty a tak nie mogę. Może gdybym wyjechała.... ale to raczej nierealne. Generalnie robię wszystko żeby go utwierdzić w tym, że nie jestem sama i cieszę się, że P zadzwoni akurat gdy jestem w towarzystwie Jerzego. Hm.... zastanawiam się czy do niego to dociera, że powiedzmy nie jestem sama ? a może myśli, że dziś nie jestem ale jutro mogę zmienić zdanie ? Kompletnie nie znam się na męskim punkcie widzenia. Czy to tak wygląda "odbijanie" kobiety ???




Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty














 

sobota, 20 lutego 2016

"Czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałam Ciebie ?...."






Mówią - Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki. Bo ? bo to niebezpieczna rzeka, bo pokaleczyłeś się, bo prawie utonąłeś...ale przecież znasz już jej prądy, wiesz gdzie doły, wzgórki, konary, raki.... czy ta rzeka przez to nie jest bardziej bezpieczniejsza niż ta nieznana ?
Mówią też - Stara miłość nie rdzewieje. Tak uważam, bo ta prawdziwa, ta jedyna jest jedna, niepowtarzalna, nie można jej skopiować, sklonować czy co tam jeszcze. Nie można też wymazać jej, zresetować mózg, serce. I tak sobie myślę, ze taka miłość to i dar i przekleństwo. Bo gdy jest odwzajemniona to jest szczęście, bo cieszysz się każdą wspólna chwilą, bo razem można wszystko, bo ta kochana osoba jest dla Ciebie całym światem. Jednak gdy ją stracisz jest bólem, i to takim, że rozrywa od środka, takim, że nawet nie płaczesz a wyjesz jak zranione zwierzę, taką, że nie masz jak oddychać i .... i wcale nie chcesz oddychać. Czy w takich momentach nie chcesz choć na chwile złapać oddechu ? nie chcesz dać choć trochę ukojenia sercu ? co z tego, że wiesz, że później znów będzie bolało. Wiec albo ciągły ból albo chwila ukojenia. Albo wariujesz albo na chwile się uspokajasz. Albo przez chwile jesteś szczęśliwa albo wciąż nieszczęśliwa. A ja .... chce być choć przez chwilę dawną sobą, na te skradzione godziny chcę być szczęśliwa i nie myśleć o tym co będzie jutro i co było wczoraj. 

Er wiem tyle co poprzednio - przestał mnie kochać. Nie pytam o nic, jeśli zechce sam kiedyś mi powie więcej.
sza...- moja odpowiedź to notka
Eliolka - co mam Ci powiedzieć ? właśnie Tobie ? Tobie, która czekasz choćby na skinienie ?
Bialutka - no właśnie, sama wiesz i wiesz jak cenne są te chwile. I choć to są tylko chwile czy nie zasłużyłyśmy sobie na to ? czy nie jest to ukojeniem ? czy nie warto ? I nie oddałabym je za nic na świecie.

Być może to strasznie pokręcone co dziś napisałam, mało spójne, nie dla wszystkich zrozumiałe, masochistyczne ale..... nie robię planów na przyszłość w kwestiach osobistych, chcę mieć choć chwile "swojego, szczęśliwego świata", może to i złudne ale co z tego gdy pozwala mi żyć, funkcjonować.... I gdy zadzwoni, gdy zgodzi się spotkać ze mną to ....pysk mi się cieszy. I P nie szuka forteli, nie oszukuje mnie, nie zwodzi. Wiem na czym stoję i może to głupio zabrzmi ale .... noż kuźwa jestem mu wdzięczna, że choć tyle mogę mieć.





 

piątek, 19 lutego 2016

Przywołana











Tak trochę zostałam przywołana do "tablicy", nabierałam dystansu, choć sama nie wiem czy już nabrałam. 
Poprzedni tydzień był nacechowany kontaktami z P, ten kontakt sprawił, że fruwałam, że pysk mi się cieszył, że planowałam spotkanie... spotkanie 14.02 - Walentynki. Wiem, to głupie ale tak sobie wbiłam w głowę, że to akurat taki dzień i że chyba nie jest z kimś w stałym (nawet luźnym) związku bo wiadomo, że kobiety jakoś bardziej przywiązują wagę do dat. Przynajmniej ja jakbym z kimś była to chciałabym ten dzień spędzić z bliską osobą. To tak sobie planowałam, co i jak, pisałam w głowie scenariusze.... i przeplanowałam chyba. Po 1. powiedział, ze dopiero w piątek zobaczył, że to Walentynki wiec to trochę dziwne, ze spotykamy się w taki dzień. Po 2 - nigdy nie będziemy już razem. I chuj z tymi Walentynkami, bo ten nr 2 zabolał jak cholera. I przeleciało mi przez głowę 100 myśli, i jedna powtarzająca się - wyjdź. Ale wyjdź i co ? nie będę już miała nic, zero, pustka....nawet tej odrobiny radości. Wstałam więc i nalałam sobie kolejnego drinka żeby nie zobaczył łez, i kolejnego.... i gadałam jak najęta żeby chyba zagadać, zagłuszyć te myśli. I ten cały scenariusz, który sobie ułożyłam szlak trafił. A potem gdy już spał to dotykałam go, głaskałam i wdychałam jego zapach. I nie przespałam nocy bo żal mi było zmarnować każdej godziny, minuty, sekundy....i przez te chwile czułam się jak kiedyś, i wiele bym dała móc znów tak leżeć.
Jedno jest pewne, żadnych drinków z wódki, zostaję przy "kompocie". I jeszcze nie układać żadnych scenariuszy, nie planować tylko iść na żywioł.

W międzyczasie dostałam też na zebraniu kod zaproszenie od kolegi na imprezę Walentynkową. W sumie to w szoku byłam bo nigdy nie mówiłam, że jestem sama, nigdy co prawda też nie mówiłam, że jestem z kimś. Mało o sobie mówię i nagle to zaproszenie. Wywinęłam się ale.... hm facet zaczyna mnie wkurzać, jest natrętny. Musimy ze sobą współpracować więc nie chcę być wredna ale.... zaczął mi grać na nerwach. I te jego zwroty - kotek, niunia... noż kuźwa. Jutro musimy razem jechać na spotkanie koordynatorów i jak znów zacznie to chyba go wykopię z auta.

A teraz jestem w pustce i szukam jakiegoś zaczepienia, czegoś co znów zacznie mnie trzymać przy życiu, co pozwoli znów oddychać i po prostu chcieć żyć. 





















 

niedziela, 14 lutego 2016

Dobrze czy źle - życie




Tak wile dzieje sie u mnie, tak wiele.......... a ja brnę. Nie wiem czy dobrze, czy źle ale idę tą ścieżką bo........ bo chcę, bo oddycham. Płuca wypełniły się powietrzem, nie są ściśnięte, nie jestem na bezdechu. Co będzie ? co dalej ? nie wiem.  Pewnie niedługo opiszę to wszystko, albo przytulicie, albo dacie kopniaka, albo przemilczycie........albo coś tam.


czwartek, 11 lutego 2016

Stara, mloda "panna młoda"








Nie mięliśmy z P ślubu. Dlaczego ? w sumie nie był nam potrzebny "papierek" po to żeby być razem, żeby być szczęśliwym....Każde z nas miało już za sobą nieudane związki i wiemy, że akt ślubu nie jest gwarancją udanego związku. Ale .... po wielu latach bycia razem chciałam tego ślubu. Dlaczego ? sama nie wiem. Może było by to przypieczętowaniem tej naszej miłości ? Może miło by było powiedzieć - mój mąż P ? chyba nawet kilka razy kierowałam rozmowę na ten tor ale P zbywał to śmiechem, żartem. Bo w sumie nawet jeśli nie jest to gwarancja, to świadczy o tym, że traktuje się ów związek poważnie ? Oczywiście, że w sytuacji, która zaszła było by więcej komplikacji niż poskładanie równiutko jego rzeczy w kolorowe kartony i pokrowce. Jednak.... no właśnie, jednak gdybym teraz się dowiedziała, że bierze z nią ślub to by cholernie zabolało. Bo co by to miało być ? że to jednak kobieta jego życia ? że ja byłam tylko przystankiem w oczekiwaniu na tę właściwą ?


poniedziałek, 8 lutego 2016

Nie odkładaj do jutra ...









Nie sądziłam, że mój wczorajszy wpis wywoła aż takie emocje. Ale to właśnie tak jest, że z zewnątrz taka ułożona, grzeczna, poprawna.... a to co wewnątrz skrzętnie ukrywane, bo..... hm jak to będzie wyglądać ? w sumie sama nie wiem, ale jakoś tak mam zakorzenione kompleksy. Od dziecka miałam, może dlatego wciąż się buntowałam i to ja byłam tą niegrzeczną siostrą. Z czasem wyrosłam i byłam grzeczna, bo przecież nie wypada. Kompleks wyglądu zewnętrznego tez miałam zawsze i zawsze wstydziłam się swojego ciała nawet jak było bez jakiejkolwiek skazy. P zawsze z tym walczył, udawało mu się raz lepiej raz gorzej, ale i tak zrobiłam przy nim milowe kroki. Nie wiem czy jeszcze przed kimkolwiek tak bardzo się obnażę. W sumie jest granica chyba do której można się kontrolować, ta granica to właśnie seks. Ale wracając do P, to nigdy nie dawał mi odczuć, że coś mu się u mnie nie podoba, nie krytykował nigdy a wręcz przeciwnie. Kochał mnie (?) taką jaka jestem, komplementował, w ciuchach czy bez. Choć pisząc ten tekst właśnie zdałam sobie sprawę, że pod koniec nie słyszałam już ani "Kocham Cię" ani "ślicznie wyglądasz" hm. Nie zwróciłam jakoś na to uwagi, a przecież ja sama mu tego nie szczędziłam. Wychodzi na to, że jednak były sygnały, które mi umknęły. Czy z czasem będę więcej dostrzegać ?
Ta wczorajsza notka. To było coś na co miałam ochotę, dlaczego zwlekałam ? ano właśnie - nie wiem. I taka oto naszła mnie refleksja, że nie ma co odkładać na później, bo tego "później" może nie być.

niedziela, 7 lutego 2016

Randka nie randka. Tylko dla dorosłych.







Pończochy, krótka czarna spódnica i biała bluzka, buty na obcasie wydłużają szczupłe nogi. Taki ubiór pensjonarki a jednak jest w nim coś wyzywającego. Burza rudych włosów i pełne usta. Siedzi przy barze rozglądając się i niecierpliwie patrzy na zegarek. Ktoś się spóźnia. Podchodzi mężczyzna i proponuje drinka, przesiadają sie do stolika. Coś wisi w powietrzu, coś nienamacalnego, coś co przyciąga do siebie tych dwoje ludzi. On kładzie rękę na jej nodze i kciukiem, delikatnie pieści skrawek gołego ciała nad pończochą. Ona wciąga powietrze, jej oczy zaczynają błyszczeć coraz bardziej. Nachyla się do niego jakby chciała mu coś szepnąć do ucha jednak tylko ustami i językiem musnęła. Teraz on znieruchomiał, jakby chciał przytrzymać tę chwilę. Jego dłoń wędruje wyżej i czuje, że ona jest wilgotna, muska delikatnie. Ich oddechy są coraz bardziej przyspieszone. Barman z zaciekawieniem zaczyna im sie przyglądać. To ten moment gdy muszą coś zrobić bo jesli nie..... to weźmie ją na stoliku. Wstają i idą do pokoju. Ona przed nim, nieświadomie zmysłowo poruszając biodrami, on patrzy jak zaczarowany. W pokoju ciemno, włączył małe światełko, które otula pokój. Wyciąga do niej dłoń i zaczynają się poruszać w rytm muzyki. Przytula ją do siebie, całuje włosy, szyję a ona jakby zaczyna wtapiać się z niego. Pomału zaczynają się nawzajem rozbierać i gdy juz nadzy stoją naprzeciwko siebie znów ja bierze w ramiona, potem kładzie ją na łóżku. Pomału, nie spiesznie całuje każdy centymetr jej ciała, czuje jak drży, czuje jej pragnienie, że chce go poczuć juz tu i teraz. Przeciąga w nieskończoność ta chwilę gdy stopią się w jedna całość. I gdy wreszcie w nią wchodzi ona wygina swoje ciało, pragnąc więcej i więcej. Czuje na plecach jak wbija z niego swoje paznokcie, a to jeszcze bardziej go podnieca. Zmienia pozycję, teraz ona go pieści, trzyma w ustach jego męskość, teraz on drży, tak bardzo chce przeciągnąć te chwilę.  Siada na nim i wypełnia się cała, oboje poruszają się w jednym rytmie. Rytmie, który znają kochankowie na całym świecie. Jego dłonie na jej biodrach coraz szybciej i szybciej poruszają się dążąc do spełnienia i  oboje krzyczą w jednej chwili i nieruchomieją bo wiedza, że "dotknęli gwiazd". Ona usuwa sie na niego a on zamyka ja w swoich ramionach i znów się stopili w jedność.....

To była moja wymarzona randka z P, takie niby spotkanie się nieznajomych. Nie zdążyłam.







sobota, 6 lutego 2016

W domku








Po 8 godz za kółkiem, wreszcie w domku. Kocham to swoje łóżeczko ( P zawsze sie śmiał, ze jego), moją podusię i mimo wszystko cała gamę wspomnień związanych z tym miejscem, nawet te, które bolą. Jestem  w domu, jupiiiii !!!!!
I oczywiście przy mnie stoi..... nie Er, nie wino, żaden alkohol. Herbata z sokiem malinowym, znów jestem przeziębiona. Pomijając to przeziębienie i mega zmęczenie, jestem pełna energii.. Mam plany na najbliższy tydzień :)
Jutro więcej popiszę bo padam. Buziaki dla wszystkich.

czwartek, 4 lutego 2016

KOLEJNY - PIERWSZY RAZ








Byłam dziś na kręglach z Eliolki znajomymi, i kurcze podobało mi się.  I pomyślałam sobie, że gdyby nie to, ze rozstałam się z P to chętnie chodziła bym z nim na kręgle u nas. Porzucałam więc tą kulą, wypiłyśmy, potem w aucie a potem z Eliolka w domu i pogadałysmy. I na prawde, nie rozumiem. Nie ogarniam tej kuwety. Na prawdę bym zrozumiała gdyby było źle, gdyby były kłótnie, gdyby była "odmowa seksu", gdyby .... cos tam. Nie rozumiem gdy rozpada się coś stabilnego, gdy podwały związku (wg. mnie) sa stabilne..., gdy kochałam go najbardziej na świecie i ot tak..... czar prysł. Dlaczego ? jakieś sygnały ? chciałbym z nim porozmawiać, zrozumieć i dostac odpowiedzi na pytania... Wiem, że może zaboleć, ale mimo wszystko....

Chciałabym być kiedyś aż tak kochana.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Na wyjeździe




Od wczoraj jestem u Eliolki. Zawsze gdy jechałam gdzieś daleko P dzwonił z pytaniem jak droga ? czy dojechałam szczęśliwie ?.... zawsze, nawet gdy mnie zostawił. Ale nie tym razem. I martwię się bo nie wiem czy u niego wszystko ok, czy nic mu sie nie stało, bo każdemu może coś się stać. Bo to takie ludzkie przecież. Jeśli wiec tyle razy mówił o wdzięczności, szacunku... to zapytam się gdzie to się podziało ?  Tak na prawdę to miałabym ochotę wziąć go za ramiona i potrząsnąć nim bo tak bardzo się zmienił. Chciałabym powiedzieć - obudź się, przypomnij sobie wszystko..... A wiec nie daje znaku życia, a ja nie zapominam a wręcz przeciwnie, bo jego telefony dawały mi siłę, a teraz tracę ją i chyba niewiele jej już zostało. A ja nic nie mogę z tym zrobić, kompletnie nic, nie mam na to żadnego wpływu. Kasia powiedziała - jestes warta każdej sekundy świata ale nie jego.  Bo wychodzi z tego, że dla niego nie jestem juz warta kompletnie nic, nawet chwili uwagi. I to tak cholernie boli ....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wczoraj w barze pierwszy raz facet potraktował mnie jak....., czy mam na czole napisane DESPERATKA ? A może po prostu potrzebuje ciepła, tego żeby ktoś mnie przytulił i to tak widać ?