sobota, 30 stycznia 2016

Ważne i wazniejsze








Kilka słów zamienione dziś z Bialutką i.... kuźwa, czym są moje problemy, moje rany, mój płacz, żal... Przeryczany dziś cały dzień a ona...  jednym zdaniem postawiła mnie do pionu - nigdy tak jak dziś nie bałam się, że umrę.  I pomyślałam sobie, straciłam już P a co jeśli..... ? nieeee, nie wolno tak mysleć ani jej ani mi, ani nikomu innemu. Jest ważna, bardzo ważna. Bóg nie zrobi przecież tego żeby kolejny telefon milczał. Wiem, że ma dla niej jeszcze bardzo dużo zadań, jeszcze musi wiele wspomnień zostawić Potworom ... i mi też. Pamiętasz ? latem miałyśmy jechać nad morze, jeszcze nie jadłam twoich jagodzianek, jeszcze usiądziemy na ławce w parku i znów pójdziemy z Potworami na pizze.... Jeszcze musimy przegadać/ przeklikać setki godzin. Jeszcze........nie jestem na to gotowa.
Nie zostawiaj mnie Ty tez :(

piątek, 29 stycznia 2016

Er








W sumie miałam iść spać, w sumie wzięłam wdech - wydech, policzyłam do........, w sumie pomyślałam - nieee Izka, nie.... no ale kuźwa dlaczego nie? tłukłam się z tym i pomyślałam - po cholerę zaczęłam pisać tego bloga ? właśnie po to żeby nie tłumić emocji, po to żeby wyrzucać te emocje, które we mnie buzują. Różne są, wiem. Ktoś z boku może i mnie bierze za niezrównoważoną wariatkę, bo moje stany emocjonalne są jak huśtawka. Ale co tam, trudno.
Twój komentarz Er - to nie tak. Bo wiesz to nie jest ważne czy facet czy kobieta.  Bo piszesz, że facet to facet, on powinien sie opiekować, on powinien.... a ona co ? dziecko ? niepełnosprawna umysłowo ?  Nie, bo nie liczy się płeć, liczy sie CZŁOWIEK. I to ten CZŁOWIEK bez względu na to co ma w spodniach powinien powiedzieć NIE. Bo liczą się zasady, wartości i albo się je szanuje i ma albo nie, a płeć nie ma tu nic do rzeczy. I nie zaciskaj mi tu pięści, bo dobrze wiesz, ze mam rację. Gdyby wszyscy ludzie ( kobiety i mężczyźni ) myśleli tak jak Ty i ja, to świat byłby piękny. Ale nie jest i to jest wina ludzi. Dobranoc.
PS. I to nie moja wina, że nie potrafię znienawidzić P, tak po prostu jest.

miłość, wierność, uczciwość.....








Uczciwy - bo nie zdradza, bo nie zawiedzie zaufania, bo dotrzymuje obietnic, bo nie kłamie ....pięknie, pełnia szczęścia.. A jeśli jednak zdradzi, kłamie..... i nie dotrzymuje obietnic ? Mogę mówić tylko za siebie, wiec ja wolałabym być okłamywana, wolałabym nie wiedzieć, nawet gdyby to miało być złudne szczęście, ale moje. Wiec tak bym trwała sobie w tym swoim "szczęściu" bo przecież nie wiedziałabym, że jest złudne i była bym po prostu szczęśliwa. Zawsze mówiłam, że lepiej nie wiedzieć, bo gdy już wiesz to.... trzeba coś z tą wiedzą zrobić. Co ? jeszcze jakiś czas temu odpowiedz była by prosta - kopnąć gada w dupę niech spada. Mądrala ze mnie była. Pławiłam się w tym swoim "ciepełku" szczęśliwego związku i tak na prawdę chyba gówno znałam się na życiu. Prawdziwym życiu. Bo nasza (moja?) miłość była bajkowa, jedyna w swoim rodzaju, idealna bo chyba wyidealizowałam tego swojego P, a na pewno jeśli chodzi o miłość, uczciwość w związku, wierność....i dotrzymywaniu obietnic. Najdziwniejsze jest to, że gdzieś tam w głębi ja wciąż wierze w tą jego dziwną i pokręcona uczciwość, w to, że jak zawsze, kto jak kto ale P dotrzymuje obietnic i gdy tego nie robi to cholernie boli. Pamiętam, dawno temu gdy sie poznaliśmy mówiłam - nie chcę się zakochać, bo później zostaje tylko ból. I co ? czekałeś tyle lat, żeby pokazać, ze miałam rację. Popłynęłam na fali na tym uczuciu, i gdy byłam na środku jeziora, zabrałeś to kolo ratunkowe a słaby ze mnie pływak. Zostawiłeś i powiedziałeś - toń.



Byłam dziś "robić" pazury, odświeżyć włosy, podciąć. I tak siedziałam, Monika robiła pazury, inna dziewczyna kładła w farbę na włosy. Taka oszczędność czasu, jakby była możliwość to pewnie jeszcze na solar bym skoczyła. Ale tak siedziałam i pomyślałam sobie co by powiedziała bialutka?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wczoraj rozmawiałam z Jagodą, jest w Niemczech. Jeśli ta dotacja dalej będzie się przeciągać, to może też wyjadę tam do pracy. Dołuje mnie ta nicość.........nic mnie tu nie trzyma.














czwartek, 28 stycznia 2016

Gówniana rocznica- miesięcznica








4 miesiące życia bez P

Lepszy dzień, gorszy dzień, lepszy..... gorszy.... gorszy.
Wczoraj było ok, wczoraj znów byłam na zebraniu, wczoraj kupiłam pończochy i pas do pończoch. Mój pierwszy w życiu pas do pończoch.
Dziś skończyłam czytać książkę, pamiętacie ? " Miłość i zdrada z punktu widzenia mężczyzn. Wymykające się spod kontroli uczucie, wyrzuty sumienia, lęk przed zranieniem bliskich...Pytania o miłość, pożądanie, wierność. Seks bez pruderii"
Życie pomiędzy kochanką i domem: żoną i dziećmi. Szczerze to popłakałam się, i teraz gdy piszę łzy spływają po policzkach. Może dlatego, że sama byłam w podobnej sytuacji niedawno i mimo woli solidaryzuję się z tą zdradzaną kobietą. Książka napisana z perspektywy mężczyzny, myślałam, że po przeczytaniu jej dostane odpowiedzi na pytanie - dlaczego ? nie znalazłam odpowiedzi. Bo czy odpowiedzią może być "opętanie" umysłu i lędźwi przez tą drugą ? czy odpowiedzią może być to, ze on ma wyrzuty sumienia i jest rozdarty między tą, która jest jego przyjacielem, żoną ale też piękną kobietą ? a jednak kłamiąc, oszukując tą, która mu ufa, kradnie ich czas i daje go tej drugiej, suce jak sam ja nazywa. Z czasem ta pierwsza zbiera same krytyczne spojrzenia, przegrywa porównania i choć tak bardzo pragnie swojego mężczyzny, on unika zbliżenia bo .... bo nagle przestała na niego "działać", natomiast samo wspomnienie kochanki powoduje u niego erekcję. I myśli o niej bez przerwy, i tylko ona sie liczy, a ta pierwsza jest jak - znoszone kapcie. Znoszone, zaczynające uwierać.... I tak po przeczytaniu tej książki czuje się jak te znoszone kapcie, wciąż ciepłe ale już zdeptane, przetarte przez kilometry wspólnie przechodzonego życia. Nowe kapcie - nowe życie, może nie będą wygodniejsze ale te stare są już w koszu na śmieci.
 Dziś mijają 4 miesiące, od tamtego dnia. Wydawało mi się, ze to jedno wielkie nieporozumienie, ze jak to ? ze niemożliwe, że nie mój P, mój i tylko mój. Że zrobie wszystko żeby to naprawić, zbudować od nowa, że ot tak przecież nie można wszystkiego przekreślić i zniszczyć. Jak widać można wymienić te cholerne kapcie. I mam nadzieje, że te nowe nie będą wygodne, że szybko się przetrą, zrobią się dziury na wylot i stopy będą marznąć. I P zatęskni za tymi starymi, które zawsze ogrzały. A ją nienawidzę

Jutro piątek - zaczynam sie pakować na wyjazd do Elizki.












wtorek, 26 stycznia 2016

Randka i obcy







Cały dzień o tym myślę, w sumie nie mogłam się doczekać kiedy zasiądę w fotelu ( fotelu P) i napiszę co mi chodzi po głowie. Może to przez te czerwone paznokcie u stóp ?
Jak wyglądają randki osób dojrzałych ??? Na pewno są inne niż gdy ma się naście lat, 20, 30...  Dlaczego ? cóż, inaczej postrzega się świat, w dojrzałym wieku człowiek już ma swój bagaż doświadczeń, często rany, które ciężko się zabliźniają lub zabliźniły, nie patrzy jak za młodu, że świat stoi otworem i "mogę wszystko".  Jest też świadom swoich mankamentów - wiadomo, że i z wiekiem ciało się zmienia. Decyzja o nowym związku jest albo raczej powinna być przemyślana, rozważna.... gdzie tu spontan ?
Ale powróćmy do randki. Jak to wygląda ? trzymanie za ręce? pierwsze nieśmiałe (?) pocałunki ? pierwszy seks ? Weźmy mnie - 17 lat związku z P. Przez te wszystkie lata jego pocałunki, jego dotyk, seks z nim. Znał mnie, moje ciało chyba lepiej jak ja sama. Wiedział jak reaguję, wiedział co lubię, wiedział jak doprowadzić mnie do stanu gdy "dotykam gwiazd". Wiem, ze ogromne znaczenie miało tu moje uczucie bo człowiek gdy kocha to inaczej reaguje. I pojawia sie nowa osoba i co by tu nie mówić - obca. Pocałunek ? hm na pewno inny, dotyk - tez obcy, seks ? kuźwa jak to jest ? to nie nowa para spodni, która się wciąga na tyłek. To OBCY, który wkracza w Twoje (moje) życie. A ja ? chyba boje się tego.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

śpiew, ksiazka, spotkanie, paznokcie.....








Jenyyyy od czego zacząć...
Jest prawie 22 i jem zupę, pieczarkową. Przypomniało mi się, ze dziś jeszcze nic nie jadałam, a raczej moje głośne burczenie brzucha mi przypomniało. Od kilku dni "chodziła" za mną ta pieczarkowa i dziś w końcu ugotowałam. Oczywiście przed wyjściem zapomniałam wyłączyć i jem teraz przypalona pieczarkową. Ale i tak - pycha. Lubie zupy.
Będąc dziś w sklepie odruchowo sięgnęłam na półkę z książkami.  Zawsze tak robię. Kiedyś uwielbiałam czytać, teraz wsiąkłam politycznie, ale.... no właśnie. Nawyk sięgania po książkę został. Pierwsza z brzegu, i rzut okiem na tył okładki - " Miłość i zdrada z punktu widzenia mężczyzn. Wymykające się spod kontroli uczucie, wyrzuty sumienia, lęk przed zranieniem bliskich.... Pytania o miłość, pożądanie, wierność. Seks bez pruderii" hm, zawiesiłam się. Odłożyłam na półkę, zrobiłam zakupy i nogi same mnie zaprowadziły znów pod tę półkę. Wzięłam znów do ręki i kolejny raz przeczytałam ów tekst. Tak chwilę stałam przekładając tę książkę z ręki do ręki aż w końcu wylądowała w koszyku. Przybiegłam do domu, wstawiłam pieczarkową, włączyłam radio, zrobiłam kawę i usiadłam na blacie sięgając po książkę. Kiedy ja ostatnio tak siedziałam ??? kiedy słuchałam radia w domu ? Już wiem, ze ją przeczytam, pewnie w którejś notce opiszę moje uwagi.
Dzisiejsze spotkanie - trudne, ciekawe... i pełne oczekiwań. Ponad 2 godz ciągłej dyskusji. Czy sprostaliśmy ? mam nadzieje, bo sami zaproponowali kolejne :)
I jeszcze jedno - dobraaaa wiem, ze to głupie ale pomalowałam paznokcie u nóg. Może to mało istotne ale to mój pierwszy raz w życiu !!!! Mam krwisto czerwone paznokcie hahaha


niedziela, 24 stycznia 2016

Grypa








To sie "załatwiłam" na manifestacji. Fakt zimno było strasznie, fakt nie miałam czapki, fakt zmarzlam jak cholera. Dlaczego nie miałam czapki ? bo nie lubię.  Mogę zakładać jak mam nieumyte włosy. Efekt taki, ze w nocy sie pociłam, dziś biorę antybiotyk, głowa mi pęka i pije herbatę z malinami. Czosnek ? o nieee, nienawidzę czosnku, nie jadam nic gdzie choć w małym stopniu wyczuwalny ten śmierdziuch.  Dziwne, P ma takie same reakcje. Ciekawe czy ta jego nowa lov lubi czosnek ? nie sadzę żeby on nawet w imię uczucia "przekonał się" do niego. No chyba, że ona jesli lubi to zrezygnuje, chyba łatwiej. Nie sadze też, ze zaczęli znajomość od - lubisz czosnek ?
Choć jak sobie przypomnę moje rozmowy z Markiem to pytałam czy lubi czosnek. Lubi - minus hahaha
Ale śmiesznie nie jest bo ja chorować nie mogę, zbyt duzo do załatwienia w tym tygodniu a na koniec tygodnia jadę przeciez do Eliolki :) I szpilki trzeba zabrać bo na bank wyciagnie mnie gdzies do ludzi. Matko jak ja dawno nie tańczyłam a uwielbiam to :)
Jednak gdy siedzę sobie w fotelu P (to zawsze było jego miejsce), zawinięta w sweter, skarpetkach na nogach to juz jest kiepsko, bo ja zazwyczaj śmigam w krótkim rękawku. Trzymajcie wiec kciuki za szybkie wyzdrowienie, najlepiej do jutra bo pewnych spraw przełożyc nie mogę. To ponarzekałam na stan zdrowia.
Manifa wczoraj była super, ludzie pomimo sytuacji z uśmiechem, życzliwością i wiarą, że nasza walka przyniesie efekt. Po marszu, do knajpy na kawę gdzie zebrało nas się cały lokal i dyskusje, uściski....Potem zapakowałam moich 3 chłopaków i bezpiecznie przywiozłam ich na miejsce. Oczywiście zaznaczyłam, ze jakiekolwiek uwagi co do mojej jazdy zakończą sie hamowaniem i ich wysiadką. Byli grzeczni, nawet chwalili :)  A potem po kwiaty, drobiazg i na urodziny do Wiolki. Tam winko, na spokojnie i przed 22 grzecznie do domku. jadąc taksówką podyskutowałam jeszcze z kierowcą o nowym lokalu, który u nas otworzyli, takim dla dorosłych i zdania o nim są podzielone. Jedni się zachwycają inni mniej. Trzeba będzie samemu się przekonać ale to pewnie jak wrócę od Eliolki, już rozmawiałam o tym z Agatą. W miedzy czasie dzwonił P a potem zapytał smsem czy jadę na randkę i gratuluje. Gdy napisałam gdzie jadę, odpisał - szkoda. Szkoda???  noż kuźwa. Szkoda bo ? bo przestane o nim myśleć ? bo będzie mu lżej ? bo nie będzie miał wyrzutów sumienia ? bo jestem w stanie pokochać innego ? Nie, nie jestem i długo nie będę, na dzień dzisiejszy nawet nie wierze, że kiedykolwiek.  A jeśli zacznę nawet z kimś sie spotykać to w innym celu, raczej łóżkowym. Wiem, brzmi to trochę konsumpcyjnie ale chyba niektórym pasuje taki układ ? sama jeszcze tego nie próbowałam, ale jak wielu rzeczy.

piątek, 22 stycznia 2016

Złość











Dziś dzień złości chyba. Jestem zła, strasznie zła.... Nie, nie nienawidzę P ale jestem na niego bardzo, bardzo zła. Jestem zła, że mnie zostawił, że jest egoista bo myślał o sobie i swoje dobro, szczęście postawił wyżej niż mnie, moją miłość, oddanie, wszystko co mu z siebie dawałam przez te lata. Jestem zła, że swój wolny czas, który dla mnie był tak cenny nie spędza ze mną tylko z nią, ze przestał uczestniczyć w moim życiu, ze przestał mnie kochać a pokochał ją. Że być może niedługo będzie już miał więcej tego wolnego czasu ale to z nią będzie go spędzał, że z nią pojedzie do spa, na wczasy, pójdzie na zakupy czy do zoo. Jestem zła, że nie zadzwoni, nie oddzwoni, nie napisze smsa.
Jestem zła bo to ja do cholery zasłużyłam sobie na to szczęście a nie ona. I ją nienawidzę i życzę jej wszystkiego najgorszego i chce aby cierpiała tak jak ja.
A poza tym jestem zła na swoja bezsilność i na to, że tyle złości we mnie .


czwartek, 21 stycznia 2016

Spotkanie z Agatą







Była u mnie Agata, takie babskie gadu gadu przy winie. Dzwoniła do mnie jakis czas temu juz po rozstaniu z P ale zawsze coś albo jej wypadało, albo ja nie byłam w nastroju. W końcu dziś udało nam się spotkać. A że było to pierwsze nasze spotkanie po P wiec wiadomo co było na tapecie.
P pracował poza domem, zjeżdżał na weekendy. W sumie ostatnimi czasy trochę ich sobie odpuszczał. Agata mówi - ale co ? straciłaś czujność ? nigdy nie podejrzewałaś nic ? on tam a Ty tu ? hm ale ja nigdy nie myślałam, ze muszę być czujna. Wierzyłam, ufałam, kochałam... jaka czujność ?  znów sie dziwię. To co dla mnie jest podstawa związku dla innych jest  dziwactwem ???

środa, 20 stycznia 2016

lov






Postrzeganie świata zależy chyba od tego kto, jak i na co patrzy. Zależy od chwili, od etapu życia, w którym sie znalazł, od wrażliwości, od tego jak Er mówi - czy patrzy sie oczami czy sercem. A ktoś pragmatyczny powie po prostu, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Bialutka dziś opisała miłość, jak ona to widzi, czuje....
Dla mnie miłość, prawdziwa miłość, zdarza się raz na całe życie. Oczywiście, że są stany zakochania, że wydaje się, ze to już "To" ale taka prawdziwa miłość jest jedna. I nie ma znaczenia czy to rok, dwa, kilkanaście lat czy kilkadziesiąt -  są te "motyle w brzuchu". Ileż to razy wśród swoich koleżanek, przyjaciółek broniłam jak lew tej miłości, jej istnienia, tego, ze takie uczucie istnieje.
Teraz powinnam napisać - i co z tego jak człowiek później cierpi bo wyrzucono go jak stary, zużyty kapeć ? bo to co dla jednego było brylantem, dla drugiego zwykłym szkiełkiem z odpustu ?  bo dla jednego to było WSZYSTKO a dla drugiego NIC ?  I taka prawda ale..... ale może właśnie cenne jest samo doświadczenie tej prawdziwej miłości ? może to co mnie spotkało inny nie doświadczy nigdy ? bo tej prawdziwej miłości nie można wypłakać, wyrzygać, zatrzasnąć drzwi i udawać, że nigdy jej nie było. I co z tego, że jednostronna, bo ta prawdziwa nigdy się nie kończy. Bo ona zawsze będzie, uśpiona, gdzieś skryta w kąciku serca, zamurowana za życia, ale jest i zostanie ....we wspomnieniach.




poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozpedzam się






Zobaczyłam dziś "piórko", wyrasta z moich podciętych skrzydeł. To chyba kolejny etap, świat, "życie" zaczyna nabierać tempa, co ja mówię - zaczyna pędzić.
Wczoraj zalożylismy regionalną grupę KOD,  w sobotę manifestacja. Jeszcze w Poznaniu ale pewnie w przyszłości u nas - ogromne wyzwanie. W przyszłym tygodniu pierwsze spotkanie na naszym terenie. Zastanawiam się czy nie wzięłam sobie za dużo na głowę, masa telefonów, akceptacji przyjęć....ufff  W środe mam spotkanie w sprawie dotacji unijnej na moja firmę a jutro jadę "przyklepać" halę. Co prawda buduje się dopiero i potrwa to z dwa miesiące ale to dobrze. Miejsce rewelacyjne. Czeka mnie wyjazd w związku z tym do Poznania i do Warszawy zobaczyć cudowną maszynę :) Na początku lutego chce jechać na kilka dni do Eliolki, będą mieć ferie.
Ha żelazko sie grzeje a ja siedze i pisze. Po powrocie od Eliolki zapisze sie na aerobic, teraz nie ma sensu wykupować karnetu. W sumie chciałam na taniec towarzyski ( hm tango) ale nie ma u nas. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że musze tak zagospodarować sie aby niczego nie zawalić. Po tygodniach zawieszenia zaczynam "biegać",  jeszcze nie latać ale.....nabieram rozpędu. A może jednak jedno życie się skończyło a zacznie się drugie ? może nie lepsze, nie z taka dozą radości, szczęścia ale inne ?

Przesladuje mnie od kilku dni, dziś jadąc samochodem znów ja słyszałam


niedziela, 17 stycznia 2016

Tango






Przeczytałam dziś coś o sobie, czytałam, czytałam..... i czytałam. A potem wróciłam do swojego bloga, do notki, która zainspirowała Er do napisania o mnie i znów czytałam, czytałam.... i czytałam.
 I tak jak ogromne wrażenie zrobił na mnie jego wpis, tak w swoim nie znalazłam nic nadzwyczajnego, nic co mogło by poruszyć czytającego. Ale pewnie tak jest, ze ktoś "z boku" widzi wszystko wyraźniej. To jak ktoś, kto patrzy sercem jest wrażliwszy na smutki i radości.

A to jest po prostu piękne, mogę słuchać i patrzeć godzinami



Pamiętasz ją,
dom ze szczęścia się trząsł,
raj wpleciony w warkocze, tańczące co dnia.
Obcięłaś je,
zagubiły się gdzieś,
tak jak twe ideały, co dziwnie staniały.

Ref:
Nie zabij jej
tej dziewczynki co w tobie jest,
tej, co wierzy ze w ludziach są jeszcze dobro i sens./x2

Zrobisz jak chcesz,
z tobą czy bez,
ten wyścig szczurów będzie trwał.
To twoja twarz i życie i czas,
lecz mówią twe oczy, że płaczesz po nocach.

Ref:
Nie zabij jej
tej dziewczynki co w tobie jest,
tej, co wierzy ze w ludziach są jeszcze dobro i sens./x2

sobota, 16 stycznia 2016

Bez tytułu






Zimno mi jakoś. Siedzę na fotelu zawinięta w szlafrok, jem popcorn popijając martini.  Tak wiele chciałabym napisać, ale nie wiem jak chwycić tę cienka nić żeby dojść do kłębka.
Moja kochana Przyjaciółko, wiesz jak bardzo Cie kocham, jak bardzo jesteś mi bliska i będę kochać Cię zawsze bo jestem stała w uczuciach. Będę kochać Cię bez względu na decyzje jakie podejmiesz i czy w ogóle podejmiesz. Pamiętasz jeszcze niedawno nasze rozmowy ? pamiętasz ten mój ból, krzyk rozpaczy i pragnienie śmierci ? Pamiętasz jak wirtualnie byłaś ze mną, jak chciałaś zdjąć ze mnie ten ciężar, jak płakałaś ze mną ? Jak mówiłaś, że czas zrobi swoje, że w końcu przestanie boleć choć nic już nie będzie takie samo ? jak chciałaś zabić P za to co mi zrobił ? I nic już nie jest takie samo, świat jest bez tęczy. Nadal jednak żyję choć to życie z dnia na dzień. A może po prostu życie wyprało mnie juz z uczuć, hm przynajmniej do kogoś nowo poznanego. Ale to nic, jestem juz spokojna, bez nadziei na przyszłość ale to nie ważne. Umarłam w środku ale serce nadal bije, chuj wie dlaczego. Ale ja nie o tym. Kochana moja,  wiem jak to boli i Ty też wiesz.

piątek, 15 stycznia 2016

Spokój






Wyciszam się. Chyba pogodziłam się z tym co się stało. Zrozumiałam, że nie ma już czego ratować, starać się, naprawiać... Przecież to nie ja wszystko zepsułam a ten kto zepsuł, układa sobie życie na nowo i nie myśli o powrocie, o próbie sklejenia tego co się rozpadło. Staram się więc brać życie takim jakim jest, co ma być to będzie. Bez większych ochów i achów, tak pomału i po cichu. Taka zwykła szara mysz. Ptak, który szybował wysoko ale podcięto mu skrzydła. Cóż, można i tak.
Dzisiaj zrobiłam kolejny krok w tym moim "nowym życiu", "życiu" bez P.  Zagospodarowałam miejsca w szafie, Już nie świecą pustką. Jak się z tym czułam ? hm, sama nie wiem. Dziwnie ale nie płakałam, było mi po prostu smutno. Kolejny etap zamknięty. Nadal jeszcze na komodzie stoi jego zdjęcie, z czasem też zniknie i to będzie kolejny etap. Idąc tym tropem, zostaniemy obcymi sobie ludźmi ? czy z czasem będę pamiętać tylko te krzywdę czy jednak dobre wspomnienia ? Nie wiem, czas pokaże. Zresztą, czy ma to jakieś znaczenie ? Chyba najważniejsze w tym wszystkim jest to, że się po prostu poddałam, płynę z nurtem.


czwartek, 14 stycznia 2016

I czwartek






Nasza kochana słuzba zdrowia, czyli jedź, pogadaj i umów się. Pojechałyśmy z siostrą, obejrzano, powiedziano co zrobią i ..... kazali przyjechać 25. Kurcze stres czekania teraz, i dalej stres czekania, a potem znów stres czekania na wynik. Bawiło mnie zawsze gdy właśnie lekarze zalecają życie bez stresu. Są tacy ? Osobiście wydaje mi się, że cale życie to jakiś stres, mniejszy, większy, w zależności od okoliczności, ale jednak...Może to taka natura, że musze się wciąż o kogoś lub o coś martwić ? No dobra ale taka jestem, może i głupia, może i naiwna ale to cała ja.

I skończyły mi sie tabletki nasenne, cholera jasna ide zanurzyć sie w apteczce.

wtorek, 12 stycznia 2016

Siostra







Myśleć pozytywnie, myśleć pozytywnie, myśleć pozytywnie........
Była dziś u dermatologa, jakaś narośl hm rośnie bardzo szybko. Lekarzowi nie podobało się mówiąc w skrócie i bez wgłębiania się w temat. W czwartek jadę z nią wyciąć to cholerstwo potem bedziemy czekać na wynik.
Myśleć pozytywnie, myśleć pozytywnie ........



poniedziałek, 11 stycznia 2016

Szacunek i zaufanie






Tak mnie dziś naszło na przemyślenia.
Szacunek i zaufanie - jak ciężko się na to pracuje i jak łatwo można to stracić. Jak mgnienie oka. A przecież to takie cenne, takie trudne w wypracowaniu, takie..... nietuzinkowe. Pomijając osobę, która jest tym obdarzona to dla tej drugiej jest to strasznie trudne. Bo ciężko jest uwierzyć, ze to była mrzonka, że ta druga osoba obdarzona zaufaniem wcale nie była tego warta. Że to jedne wielkie oszustwo. Jakaś gra? taka okrutna ? jak można grać w okrutną grę ? i traci się szacunek, zaufanie - bach, było i nie ma. Koniec gry.

niedziela, 10 stycznia 2016

Oczy




Jestem zmęczona, smutna, Wczorajszy power wyparował ze mnie. Byłam na manifestacji. Ludzie podchodzą, usmiechaja sie i ja do nich też. Zrobiłam sobie zdjęcie z Małgosia Ostrowską. Pokazałam dziewczynom. Zdjęcie ok, ale oczy.... strasznie smutne jak to Emilka powiedziała. Cóż, podobno oczy są zwierciadłem duszy a ja nie mam ostatnio powodów do radości. Anusiak mówi, że będziemy jeszcze z Eliolką szczęśliwe, że zawsze coś dzieje sie po coś. Noż kuźwa Ten u góry musiał mieć jednak zajebisty powód żeby nam tak dokopać. Albo zrobił tak, bo stwierdził, ze my swój limit wyczerpałyśmy i teraz tamtym trzeba dać. Er ma rację, nie ważne kto jest łajza, czy facet czy kobieta., ale też mówią, że jak suka nie da to pies nie weźmie, eh.
Chwyciły mnie dziś nerwobóle, cholernie boli i utrudnia oddychanie, Kasia mówi idź do psychiatry, wygadasz się. Ale po co ? gadam z Kasią, gadam z Eliolką i gadam tu. Niepotrzebna mi kolejna osoba. Kiedyś jak P zabrali to byłam u psychiatry, cały czas ryczałam i skierowała mnie na 2 tyg do szpitala. Nie pojechałam. Po co mam wiec iść ? bez sensu.
Od tygodnia nie dzwoni, od tygodnia nie mam od niego meila. Nawet nie wiem czy żyje,czy wszystko u niiego ok.Idę się połozyć


piątek, 8 stycznia 2016

... idąc tropem






Kaśka mnie zainspirowała jakby co.
Tak właściwie chodzi o szczerość w łóżku, a raczej w seksie. Nie będę wypowiadać się za inne kobiety bo.... właśnie, bo kobiety ( te które znam) o tym nie mówią. Mówią, ze było zajebiście albo, że "lipa" ale bez szczegółów. Z drugiej strony, czy dobrze jest tak kłapac ozorem o tak intymnych sprawach ? Blog to inna sprawa, jest jakaś anonimowość. Człowiek sie pojawia i w każdej chwili może zniknąć a przede wszystkim pisze jakby dla siebie. Wyrzuca z siebie te emocje, myśli, które się nawarstwiają. Przynajmniej ja tak mam.
Wracając do szczerości to mój seks z P był udany. Udany ? dobra, była zajebisty. Przede wszystkim P. nie jest egoistą w łóżku i zawsze dbał o to żebym to ja była zadowolona. Starałam się odwzajemniać tym samym aż do momentu gdy był blisko spełnienia i wtedy "ciągnął" mnie za włosy żebym przerwała. Oczywiście zdarzał nam się szybki seks, w sumie niedawno ale to gdy oboje byliśmy juz na granicy "szybkiego oddechu". Jednak czy tak do końca byłam z nim szczera ? czy robiłam, mówiłam to czego pragnę na dany moment ? ileż to razy w momencie uniesienia chciałam wbić mu paznokcie a plecy ? ale tego nie zrobiłam. Dlaczego ? nie wiem. Wiele fantazji tez nie spełniłam jak np. udawanie przygodnego seksu gdzieś w hotelu, seks na łące, w jeziorze...., noż kuźwa dlaczego ? tez nie wiem. Było mi wstyd? to takie inne niż ja ? a może tam w głebi wcale nie jestem taka ułożona ? może bezwiednie i bezmyślnie trzymały mnie jakieś hamulce ?  dlaczego nie eksperymentowałam ? Jednak striptiz był kilka razy, wiec jeśli tu sie przełamałam to dlaczego...... ? cholera wie. W sumie lubiłam gdy trzymał mnie mocne, lubiłam jego silne, zdecydowane dłonie. Cóż, jeśli chodzi o P. to juz sie nie dowiem. Jeśli kiedyś z kimś coś a będę tu jeszcze, to napiszę o eksperymentach.

                                                           





środa, 6 stycznia 2016

Rozmyslania



Dziś jeszcze mam lepszy dzień, dlaczego ? bo jestem dwa dni po telefonie P. Nie, żadnych takich, żadnych wyznań, nic się nie zmieniło ale.... rozmowa z nim mnie uspokaja, wycisza. Jest opatrunkiem. Taki opatrunek wystarcza na dzień, dwa a potem trzeba go zmienić bo rana znów zaczyna sie sączyć jak zerwany strup. Wiec dziś jeszcze jestem po prostu spokojna. Pewnie, ze chciałabym pogadać z nim normalnie, bez uników, szczerze, w cztery oczy ale .... ale nie wiem czy on by chciał, czy chciał by mówić, "tłumaczyć' dlaczego to tak a nie inaczej. Dlaczego postawił swoje szczęście (?) nad moim/naszym, przy okazji rujnujac moje. Jakiś czas temu uważał, że mało ze sobą rozmawiamy, że unikam trudnych tematów. Sama nie wiem, jakich trudnych ? rozmawialiśmy ze sobą, dzwoniliśmy kilka razy dziennie gdy go nie było na miejscu. Zwykłe rozmowy dwojga bliskich sobie ludzi - ot, co tam Bubulku ? co tam Misiu? co robisz...? o której będziesz ? niby nic specjalnego ale takie rozmowy sa cenne i cholernie ich brakuje teraz. Wracając do tematu. Po tym co sie stało, wynika, ze to nie ja unikałam trudnych rozmów. A przecież byliśmy razem 17 lat, wiele było trudnych i na prawdę przeszliśmy bardzo wiele, więc jak to sie stało, że ... no właśnie. Przedwczoraj, siedziałam przy drinki, z drugiej strony przy drinku siedziała Eliolka. Obie, ze tak powiem w "czarnej życiowej dupie" i stwierdziłyśmy, że tak wiele nas łączy - poznałyśmy się wiele lat temu jako "czekające", teraz obie jesteśmy - porzucone, i obie dla rozluźnienia pijemy wieczorami drinka. Po co? żeby zapomnieć (bzdura) ? żeby sie rozluźnić ? żeby szybciej zasnąć ? Chyba w marcu Elizka napisała nam ( mamy taka zgrana grupę przyjaciołek, z którymi spotykamy sie raz w roku w różnych częściach PL), że jej R ma kogoś i sie wyprowadził. W sumie to ona go wyrzuciła ale chyba to mu pasowało. Z mojej/ naszej babskiej strony szok. Jak to? nie możliwe. Ma inną ? Jesteś pewna? Po tym co razem przeszliście? przecież zaczęliście budować dom ? takie 100 pytań do. Ale przede wszystkim - NIEMOŻLIWE. I oczywiście wkurwienie na tego R a przede wszystkim na tą szmatę ( sory, tak myślę i nie będę tu jej paniować). Mam zasadę - nie tykać zajętego faceta i przede wszystkim - nie rozwala sie zycie innej kobiecie. Oczywiście opowiedziałam P o tym co zaszło, tym bardziej, że poznał Elizke osobiście i nie jest to żaden "wycieruch", wiec ? a  P. - to co, miał być nieszczęśliwy ? hm.....Czy to tak jest jednak, ze istnieje solidarność jajników i plemników?  gdzie wartości ? przyzwoitość ? czy swoje szczęście można stawiać ponad szczęście osoby, która kocha, ufa, była lojalna przez wiele lat ??? i właśnie to tak boli. nie tylko zraniona miłość, ale ten ogromny żal i niesprawiedliwość.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Idąc za Kasią, może jakas zmiana ?




sobota, 2 stycznia 2016

Jak bardzo mozna byc żalosną







Wiecie jak to jest gdy czekacie na coś co jest to dla Was ważne, bardzo ważne i.........., i tego nie dostajecie ? Czujecie ten zawód ? to ogromne rozczarowanie ? Do tego bezsilność bo nic ale to nic aby to zmienić nie zależy od Was. Ja osobiście zawsze starałam się dotrzymywać słowa, P. też - kiedyś. Gdy zadzwonił w sylwestra, to pierwszy raz odetchnęłam pełna piersią. Tylko dlatego, że usłyszałam jego głos. Było mi po prostu lepiej, przestało tak strasznie boleć. Obiecał wtedy, że przyśle meila, obiecał, że będzie dzwonił. I co ? nic. Patrzę na pocztę i serce mi staje za każdym razem, gdy w zakładce "Główne" jest wiadomość. Tylko nie ta, na którą czekam. Przecież wie, że to mi pomaga. Dlaczego nie pomaga mi przez to przejść ? to milczenie jest gorsze, zrozum to P. Twój telefon nie jest dla mnie nadzieją, jest opatrunkiem. Tak bardzo bym chciała wiedzieć dlaczego tak się stało, dlaczego to uczucie z jego strony umarło ? Być może prawda byłaby bolesna, jednak chciałabym wiedzieć bo przecież nic nie dzieje sie bez przyczyny. Taka miłość jak nasza nie umiera/ znika ot tak. A może ta wielka miłość była tylko z mojej strony ? Nie, na pewno nie. Chciałabym usiąść z Tobą P. i porozmawiać, tak normalnie, szczerze, bez złości, bez wypominania. Po prostu porozmawiać o tym co się stało.
Wiem, jestem żałosna w tym wszystkim i gdyby to nie chodziło o mnie, a raczej gdybym nie znała tego uczucia to bym powiedziała - weź się w garść. Ale to dotyczy mnie, wiem co czuje, wiem jak to jest i wiem jak bardzo jest to silne. Mało tego wiem, że zgodziłabym sie na wszystko- wyjazd, przeprowadzka, bycie kochanką.... kurwa na wszystko. Bo "coś" było by lepsze niż "nic". Czy mam jeszcze złudzenia ? Nie, już nie. Tak jak nie mam złudzeń, że kiedyś spotkam kogoś dla kogo będę wszystkim jak kiedyś dla P. Wiem, że będę sama. Po pierwsze dlatego, że nikogo juz nie pokocham tak jak jego, po drugie nikogo też do siebie tak nie dopuszczę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kasiu kochana moja, nasza rozmowa....Obiecałam, że nic nie zrobię ale jesli.........., jesli kiedyś nie napisze, nie oddzwonię to będzie znaczyć, że w końcu pękło a ja już jestem spokojna. Już nie rzucam się we wszystkie strony, już nic nie dusi, nie szarpię się....nie boli. Ale i tak będę przy Tobie. Kocham Cię.



piątek, 1 stycznia 2016

1.01.2016 Nowy Rok







Nowy Rok - to moment żeby posprzątać w swoim życiu przynajmniej to co się da, to na co mamy przynajmniej jakiś wpływ. Są jednak takie, które można uporządkować. Nie jestem zołzą, nie potrafię być wyrachowana i nie chcę unieszczęśliwiać innych jeśli mam na to jakiś wpływ. Dlatego rozpoczynam ten rok wiadomościami, które wysłałam do Marka i Dawida -
"

Hej, trochę o tym wszystkim myślałam....i doszłam do wniosku, że to nie fair. Ja nie jestem gotowa na związek, ani dziś, ani pewnie jutro ... myślę, że nigdy. Wybacz, P. jest/ był dla mnie wszystkim. Moje serce, cała ja wciąż nalezą do niego i po prostu wiem, że to się nie zmieni a Ty możesz ułożyć sobie życie z kimś innym, z kimś kto odwzajemni Twoje uczucie. Zasługujesz na to. Jeśli wiec swoimi wpisami dawałam Ci nadzieję na coś wiecej to wybacz - Izabela.
Koniec rozmowy na czacie



Wczoraj zadzwonił P. z życzeniami. Nie było obietnic, nie było wyznań ale ten telefon bardzo mi pomógł. To brak jakiegokolwiek kontaktu z nim mnie zabija. Chyba każdy musi mieć po co żyć, na coś czekać choćby to był telefon. To jakby utrzymuje na powierzchni. Nie wiem czy poszedł ze znajomymi ( z nią?) na Sylwestra, czy pojechał do domu. Nigdy nie lubił tańczyć (ja uwielbiam), choć na Walentynkach gdy byliśmy to ja odpadłam przez szpilki. Tak czy siak uwielbiałam z nim tańczyć a może po prostu lubiłam jak trzymał mnie w ramionach. Co za różnica zresztą, powtórki pewnie nie będzie.
Co jeszcze w tym roku ? Firma. Odczekuje ten długi weekend i dzwonie do dziewczyny, która zajmuje się dotacjami unijnymi.
Muszę wbić sobie do głowy i pić ten zielony jęczmień bo i włosy zaczęły mi wypadać na potęgę. To pewnie efekt odżywiania i stresu.
Pierwszy raz chyba od niepamiętnych czasów nie mam w postanowieniach, że chcę schudnąć ale chyba musze zacząć ćwiczyć.

Co jeszcze ? chyba najważniejsze - przetrwać.