sobota, 2 stycznia 2016

Jak bardzo mozna byc żalosną







Wiecie jak to jest gdy czekacie na coś co jest to dla Was ważne, bardzo ważne i.........., i tego nie dostajecie ? Czujecie ten zawód ? to ogromne rozczarowanie ? Do tego bezsilność bo nic ale to nic aby to zmienić nie zależy od Was. Ja osobiście zawsze starałam się dotrzymywać słowa, P. też - kiedyś. Gdy zadzwonił w sylwestra, to pierwszy raz odetchnęłam pełna piersią. Tylko dlatego, że usłyszałam jego głos. Było mi po prostu lepiej, przestało tak strasznie boleć. Obiecał wtedy, że przyśle meila, obiecał, że będzie dzwonił. I co ? nic. Patrzę na pocztę i serce mi staje za każdym razem, gdy w zakładce "Główne" jest wiadomość. Tylko nie ta, na którą czekam. Przecież wie, że to mi pomaga. Dlaczego nie pomaga mi przez to przejść ? to milczenie jest gorsze, zrozum to P. Twój telefon nie jest dla mnie nadzieją, jest opatrunkiem. Tak bardzo bym chciała wiedzieć dlaczego tak się stało, dlaczego to uczucie z jego strony umarło ? Być może prawda byłaby bolesna, jednak chciałabym wiedzieć bo przecież nic nie dzieje sie bez przyczyny. Taka miłość jak nasza nie umiera/ znika ot tak. A może ta wielka miłość była tylko z mojej strony ? Nie, na pewno nie. Chciałabym usiąść z Tobą P. i porozmawiać, tak normalnie, szczerze, bez złości, bez wypominania. Po prostu porozmawiać o tym co się stało.
Wiem, jestem żałosna w tym wszystkim i gdyby to nie chodziło o mnie, a raczej gdybym nie znała tego uczucia to bym powiedziała - weź się w garść. Ale to dotyczy mnie, wiem co czuje, wiem jak to jest i wiem jak bardzo jest to silne. Mało tego wiem, że zgodziłabym sie na wszystko- wyjazd, przeprowadzka, bycie kochanką.... kurwa na wszystko. Bo "coś" było by lepsze niż "nic". Czy mam jeszcze złudzenia ? Nie, już nie. Tak jak nie mam złudzeń, że kiedyś spotkam kogoś dla kogo będę wszystkim jak kiedyś dla P. Wiem, że będę sama. Po pierwsze dlatego, że nikogo juz nie pokocham tak jak jego, po drugie nikogo też do siebie tak nie dopuszczę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kasiu kochana moja, nasza rozmowa....Obiecałam, że nic nie zrobię ale jesli.........., jesli kiedyś nie napisze, nie oddzwonię to będzie znaczyć, że w końcu pękło a ja już jestem spokojna. Już nie rzucam się we wszystkie strony, już nic nie dusi, nie szarpię się....nie boli. Ale i tak będę przy Tobie. Kocham Cię.



6 komentarzy:

  1. Witaj.
    Ja od Kasi.
    Nie chciałbym wtrącać się w wasze relacje ale bądź przy niej zawsze. Nawet w chwili gdy jak piszesz pękniesz. Bądź.
    A Twoja miłość? Ehhhh. Kto potrafi jeszcze tak kochać? Jednak niektórzy faceci to mają szczęście.
    Myślę że to mądry facet chociaż nie wiem dlaczego Cię zostawił. No ale to że teraz się nie odzywa to tylko dlatego by Cię nie ranić, by nie podsycać twoich oczekiwań, by dać Ci czas na zapomnienie. Tak myślę.
    Ale niektórzy faceci to jednak mają szczęście no.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Er, wiem, znam Cię z Krainy pomiędzy... Będę z Kasią czy tu czy tam. Będę. Oj mężczyźni, zapomnieć ? zapomnieć można zauroczenie, zapomnieć mozna gdy przekraczasz tę cienką nić do nienawiści. Gdy kochasz nie potrafisz znienawidzieć choć tak było by łatwiej

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest i Er, wiedziałam że Cię znajdzie. A pózniej kiedy już się zakumplujecie. Będzie Cię z każdą notką, kopał pozytywnie, tam gdzie czujesz najmocniej. Będzie wiedział, jak i co napisać, żeby było lżej, wiem, bo sama z Nim to przerabiam.
    Mówiłam Ci to 1000 razy, jesteś moim Mentorem życiowym, spokojem, szczęściem ostoją, jak to jebnie, jebnie wszystko.
    Tak Er masz racje, nie ma już takich Kobiet jak Ona, już sie tak nie kocha, już sie tak nie przyjaznie, już sie tak nie odczuwa.
    Kazdym słowem gestem, mimiiką, czynem, każdy kto oamieta inne czasy, pragnąłby takiej miłości, teraz taką miłością wycierają sobie dupe.
    Też Cie kocham !
    Jedno i drugie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie podoba mi się ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam podczytywać Twojego bloga. Mogłabym napisać, że wiem co czujesz, ale to byłoby pojęcie względne, bo sytuacja inna i każdy czuje inaczej. Chociaż rozpacz ta sama. Mnie w uporaniu się z własnymi emocjami pomogło pisanie bloga, dzięki któremu mogłam spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
    Ta sama miłość może przynieść niewysłowione szczęście, jak również może nas strącić na samo dno rozpaczy.
    Można by było zrobić swoistą skrobankę serca, ale ani to łatwe ani nie przynosi szybkich efektów w postaci zapomnienia. Można powiedzieć nie zapamiętuj się w swojej rozpaczy, nie analizuj jej i nie rozbieraj na drobne kawałeczki, postaraj się żyć dalej. Ale to są tylko łatwe rady, gdyż każdy z nas po swojemu przeżywa swoją stratę i stara się uporać ze swoim bólem.
    Naszymi największymi wrogami są nasze marzenia, wyobrażenia i oczekiwania.
    Mnie zajęło 5 lat bym mogła na wszystko spojrzeć z dystansem, spokojem, wyciszeniem, chociaż są chwile gdy jeszcze coś boleśnie szarpnie za serce. Jednak teraz z większą mądrością, spokojem i dystansem podchodzę do naszego bycia/niebycia razem. Rozsądek musiał wziąć górę nad miłością.
    Nie jest łatwo uporać się ze stratą.
    Może jest jeszcze za wcześnie, może to wszystko jeszcze za świeże, ale i Ty spojrzysz kiedyś na całe to życiowe zamieszanie z dystansem, tylko daj sobie szansę. Kiedyś i Ty zamkniesz te drzwi za sobą, wyrzucisz klucz, przewrócisz oczami i pomyślisz- i o co było tyle krzyku? . Ja sama nie chciałam w to wierzyć, ale teraz już wiem że to możliwe. Tylko daj sobie czas, mimo iż to banalna prawda, ale czas jest najlepszym lekarzem.
    Jeśli pozwolisz będę tu zaglądać. Nie po to by się mądrować, ale po to by wesprzeć.

    OdpowiedzUsuń
  6. 5 lat, mój Boże. 5 lat cierpienia, jak wieczność....

    OdpowiedzUsuń