sobota, 31 grudnia 2016

2016/2017

To był ciężki rok, poprzedni zakończył się źle, ten również. Ogólnie do dupy z tym wszystkim. Gdzie jestem ? co przyniesie ten 2017 ? co z P ? właśnie, w sumie co z P to wiadomo, pytanie czy kiedyś przyjdzie taki czas, że zgodnie z prawdą powiem - nie kocham go. Jedno jest pewne, ten czas jeszcze nie nadszedł. W sumie, mam wrażenie, że jakby jest mnie dwie, żyjące równolegle ta stara Izka, której życie kręciło się wokół P, której do tej pory brak co dzień jego telefonów, która czekała aż przyjedzie do domu z kwiatami, która uwielbiała zasypiać i budzić się przy nim.... i nowa - sama w jakimś dużym mieszkaniu,  lżejsza a parę kilogramów, mająca firmę, w którą praktycznie póki co inwestuje i walcząca z obecną, chorą władzą.  Jest nas dwie, zwariowałam ???
Życzę Wam i sobie lepszego Nowego Roku, spełnienia tych dużych i małych marzeń, zapomnienia w tym co chcecie zapomnieć, wygranej tam gdzie chcecie wygrać. Tobie P życzę abyś jednak nie zapomniał i żebyś wiedział, że jestem i że..... sam wiesz.


 

niedziela, 4 grudnia 2016

czas

Podobno czas leczy rany, bo ja wiem.... jest jak jest, chyba tylko przestałam marzyć. Do wielu spraw przywiązuję mniej uwagi, zaczynam obojętnieć.
Raz po raz gdzieś wyjdę, z kimś się umówię, poszalałam na Andrzejkach....ot


 

środa, 28 września 2016

Rok

Dziś mija rok od odejścia P. Szybko ? chyba tempo życia mam zawrotne od kilku miesięcy, ciągle coś, dziś szykuję się do #czarnegoponiedziałku.
Próbuję spojrzeć wstecz na te 12 miesięcy, co mi się udało a co nie, jak się zmieniłam, czy poukładałam sobie w życiu, w głowie, w sercu.....Właściwie to oprócz tego, że żyje na wysokich obrotach nic mi nie przychodzi do głowy. Serce mam wciąż zajęte jedną osobą, wciąż go kocham, pragnę.... wiec jeśli nie mogę być z nim to nie jestem z nikim.To było by oszukiwanie siebie i tego kogoś a ja nie chcę oszukiwać. Jest jak jest, po prostu szybko i na skróty. Bardzo długi ten "zakręt po szczęściu" i prostej drogi jakoś nie widać. A na komodzie wciąż stoi zdjęcie P. Tęsknię.

czwartek, 8 września 2016

Na zakęcie po szczęsciu

 Chciałam napisać z godzinę temu gdy P spał obok, jakoś podświadomie czułam, że...to nasze ostatnie spotkanie, i ... wystarczył pretekst. Tak sobie już od kilku dni myślałam, że zbliża się rok od tego listu. Kurwa nooo...Wiem, nie oszukiwał, to moje decyzje, moje marzenia... moje, nie jego. Wiem, że nie jest szcześliwy ale.... tak na prawdę ma to w dupie, jest jak jest. Starałam się przez prawie rok (18 dni do roku) i chyba..... juz nie mogę. Mimo tego, że zabrał się i pojechał do niej, ja siedzę, pisze i ryczę bo.... chyba stało sie to co nieuniknione. Dziś wiem, że to na prawde koniec, mimo mojej miłości, mimo tego że wszystko bym wybaczyła, mimo tego  że kocham go nad zycie to.... przegrałam.  przegrałam to swoje  szczeście, miłość do końca życia... Chyba czas żeby się z tym pogodzić. Co dalej ? nie wiem, bo.... jestem w obcym mieście, sama i samotna i kurwa nie wiem nooo nie wiem co ze sobą zrobić....

niedziela, 21 sierpnia 2016

.... ogromny skrót

Wiem, że dawno nie pisałam, wiem, ze utonęłam, w życiu, w politycy, w P ......
Wiem też, że zawiodłam Er, bo już jakiś czas temu obiecałam a nie dotrzymałam. Mam nadzieję, że Prezes wybaczy - wyrażam skruchę.
Najważniejsze - ze zdrowiem ok :)
Jestem po kolejnej manifestacji, wiec była masa pracy, biegania i załatwiania.
Później były u mnie przyjaciółki i było wspaniale, gadałyśmy, piłyśmy i byłyśmy na karaoke. Było wspaniale ale zbyt krótko, tęsknie za nimi :( 
W międzyczasie wyjazdy - Poznań, Warszawa, Poznań, wszystko związane z KOD.
Firma - ruszyło się, czekam na decyzje UP w sprawie dofinansowania. Facet u którego mam wynająć lokal perfidnie ukradł pomysł wiec szukam też innej lokalizacji. Ludzie to jednak świnie są. Nie ogarniam tego, jak można ???? Po raz kolejny stwierdzam, że nie jestem z tego świata.
Trudna rozmowa z A - czy nadal go kochasz ? czy chcesz żeby wrócił? jestem tu i poczekam. Jestem i będę gdy tylko zapragniesz..
uffff
A co z P ? nadal go kocham, nadal tęsknie i nadal czekam na jego - chce wrócić. Czy go widuję ? tak, raz po raz, zbyt mało, zbyt krótko żeby sie nacieszyć. Nie wydaje mi sie, że jest szczęśliwy a przecież mówił, że chce. Wiec chyba nie jest. Er powiedzial jakiś czas temu - kochaj go, jesli wróci to ok jesli nie tzn, że nie bylo warto. Czy coś w tym sensie. Czekam, w czekaniu jestem na prawdę dobra Erku.
Szykuję się do remontu mieszkania, marzy mi się taka prawdziwa moja sypialnia. Co jeszcze ? zrobiłam sobie sesję zdjęciową


więcej drastycznych nie dam :)
Pozdrawiam cieplutko <3



niedziela, 19 czerwca 2016

Maska








Powinnam pewnie coś napisać, tylko co? 
Wymacałam dziś guzka, dziwne uczucie, strach.... chwyciłam telefon i chciałam zadzwonić do P. Nie zadzwoniłam.

piątek, 10 czerwca 2016

Duffy



Jutro idę znów na grilla, jestem zmęczona, smutna.... bardzo smutna. Najlepszy nastrój żeby napić się do nieprzytomności i nie myśleć, nie myśleć o P, zapomnieć o tym uczuciu choć na chwilę, o tej pieprzonej tęsknocie, o tym, że nawet jak teraz piszę to łzy kapią na klawiaturę. O tym, że ten utwór przypomina o szpilkach, seksownej bieliźnie...........namiętności i spełnieniu. O tym, że on jest tam z nią i pewnie teraz ona dla niego tańczy.
Dziś dzwoniła do mnie ciotka, wspomniała o 18-ce młodego i zapytała czy przyjedziemy. Zapytała czy P nadal tyle pracuje i czy jest zdrowy. A ja..... nie przeszło mi przez gardło, żeby powiedzieć - zostawił mnie.
Na prawdę można ot tak po prostu zapomnieć, nie myśleć o tej drugiej osobie z która spędziło się lata ? wejść w nowe życie jak w nowe buty, wymazać wspomnienia..... ? 




 

niedziela, 5 czerwca 2016

Bez tytułu






P nigdy nie był idealny, nigdy tak nie myślałam ale co z tego ? z całym bagażem wad kochałam jak...., no właśnie jak ? jakby był jedyny na świecie, jakby tylko on zasługiwał na tę miłość. Miłość ślepą (?), na pewno prawdziwą, bezinteresowną. Może nie całkiem bezinteresowną bo chciałam tego samego. Chciałam żeby mnie kochał pomimo wad, pomimo tego, ze też się starzeję, pomimo tego, że są dni gdy nic mi się nie chce..... Też nie jestem idealna. A ktoś taki istnieje ? Dawno dawno temu gdy się poznaliśmy, powiedział - zakochałem się w Tobie bo jesteś ładna, mądra i dobra. Hm pakiet, wiec.....coś się zmieniło, albo już nie jestem ładna, zgłupiałam albo jestem zła. Wymieniono mnie na nowszy model. 
Po tym co się stało nie trułam się ( łykając coś co by mnie na bank powaliło) choć miałam ochotę, ba nadal są dni, że mam. Nie wydzwaniałam do jego matki wyjąc do słuchawki, nie starałam się go znaleźć, jej znaleźć żeby trzasnąć w ten pysk (?), żeby spojrzała mi w oczy.... Nie robiłam tego wszystkiego bo ? dlaczego ? Bo P jakiego znałam nie znosił nacisków, nie znosił węszenia, szpicli, nie znosił kajdan, szantażu.  Zawsze myślałam, że chce po prostu mojej miłości. Pewnie chciał dopóki sam przestał mnie kochać. Wtedy miłość, lojalność przestały być ważne chyba. A ja ? po tym wszystkim nadal go kocham i nadal jestem lojalna. Nadal jest jedynym facetem, którego pragnę i nadal wybaczyłabym mu wszystko i pojechała za nim na koniec świata. Eh..... taka jestem popieprzona.
Chyba walnę sobie tatuaż
 



 

piątek, 27 maja 2016

8 miesięcznica



8 miesięcy - od kilku dni mam mega doła, jestem nieszczęśliwa, i to jest odpowiedź na wszystkie pytania. Nieszczęśliwa, samotna choć w tłumie i ......... żałosna. Dobrze to określa Eliola, dwie żałosne kobiety. Dwie kobiety, które kochały, kochają i pewnie będą kochać. To te miłości na całe życie o których inni marzą a nas zabijają. Gdzie duma ? godność ? pfff  Mam to gdzieś bo pragnę tylko jednego - cofnąć czas. Wiem, że się nie da, tyle że bez niego nic nie ma sensu. Tęsknię za jego obecnością, dotykiem, zapachem....
Od 4 nie śpię, za oknem aura odzwierciedla mój nastrój - szaro, pada... Dziś z naszą grupą mamy wyjazd - ognisko a jutro spływ. W sumie to najchętniej bym się zakopała w łóżku i..... no właśnie co ? umarła ?
 

czwartek, 26 maja 2016

Wcale nie jest fajnie






Nie pisałam bo nie miałam czasu, nie miałam weny, ........ Ciągle odpowiadam na pytania - jak jest ? szczeka już mnie boli od uśmiechania się i robienia dobrej miny do złej gry. Jest po prostu do dupy. Znów łapie doły i zastanawiam się nad swoim życiem. Przegrałam je. 
Dziś byłam z dzieciakami na obiedzie. Tak patrzyłam na nich, na tych, których kocham i pomyślałam sobie - ok, zrobiłaś co mogłaś, wychowałaś, wystartowali i teraz żyją swoim życiem. Teraz ono zależy już tylko od nich. A ja ? moje życie uczuciowe runęło z odejściem P. I nie dlatego, że coś źle zrobiłam, nie dlatego, że zdradziłam, nie dlatego, że przestałam kochać, ot po prostu po 17 latach on przestał kochać mnie. Zdjął kapcie u mnie i ubrał je w innym domu. A że był całym moim światem to zostałam w czarnej dupie, z której próbowałam wypełzać ale nie udaje mi się. Mam ochotę zasnąć i nie obudzić się już więcej, mam ochotę po prostu zniknąć. Kocham słońce, bo jak juz pisałam jestem na baterie słoneczne, ale ostatnio doszłam do wniosku, ze oprócz słońca potrzebna mi jest do szczęścia miłość. To uczucie gdy jest się dla kogoś całym światem, gdy ktoś przytuli, przyniesie kwiaty, odbierze telefon, powie - kocham Cię. Uczucie, że wiesz, że ta osoba nawet gdy nie jest przy Tobie to myślami jest blisko. Uczucie, ze oprócz pragnienia kochania się z Tobą chce abym była szczęśliwa i wie, ze jestem szczęśliwa z nim. Nie ma, pustka.... i takie dziwne przekonanie, że nie będzie juz nigdy dobrze.







niedziela, 15 maja 2016

Zasmarkana

 To po grillu. Odprowadzona do domu przez dwóch Panów A, na propozycję jednego z nich, że może wypijemy jeszcze kawę, odpowiedziałam, że może innym razem. No i już. Cieszę się, że poszłam bo było na prawdę fajnie, co prawda "padł" tylko jeden kompot na więcej nie miałam ochoty, co prawda zmarzłam i dziś za to pokutuję, co prawda było rzucanych wiele spojrzeń, na które bałam się odpowiedzieć ale..... na prawdę było fajnie i wyluzowałam się jak już dawno nie. Aaaa i ubrałam jednak stringi hahaha.
Później A jeszcze dzwonił, bo wrócił na działkę po telefon.
No wiec nic się nie wydarzyło. Dlaczego ? może dlatego, że żonaty a ja obiecałam sobie, że nie pozwolę nigdy żeby jakaś kobieta cierpiała przeze mnie tak jak ja cierpiałam po odejściu P. A może jednak dla niego byłby to nic nie znaczący skok w bok i ona by nie cierpiała ? i może dla każdego z nas byłby to tylko seks ? ok ale czy o seksie można powiedzieć - "tylko" ? Dla mnie nigdy nie był "tylko" i nie jest. Idąc dalej - co będzie, gdy stanie się tak jak mówi, że gdy wyremontuje to mieszkanie to wyprowadzi się ? czy jeśli tak zrobi a ja nadal będę trzymała dystans to wtedy będę jakoś "usprawiedliwiona", ze nie rozpieprzyłam komuś życia? 


I jest jeszcze P, nie będę kłamać i oszukiwać się, bo choć już sobie poukładałam w głowie to w sercu nadal mam niezły bajzel. I prawda jest taka, ze nadal pragnę tego faceta, choć jest zajęty. Ale tu akurat nie miałabym żadnych skrupułów.
Cholera jasna, niezły jednak popierdoleniec ze mnie jest.
Er  where are you ???? potrzebne mi tu męskie spojrzenie.









czwartek, 12 maja 2016

... dziwne

Dziwny jest ten świat.... śpiewał Niemen, miał rację skubany.
Jutro piątek, w sobotę idę na grilla czyli pojutrze. Ostatnio wciąż pędzę, spotykam się i poznaję wielu ludzi. Ten grill będzie taki prywatny choć w otoczeniu ludzi, których poznałam po P. I będzie tam A, w sumie to u niego będzie. Poznałam go w styczniu, czy w lutym nie pamiętam dokładnie, lubię go, fajnie nam się rozmawia, śmiejemy się (!) z tego samego, ok przystojny, poukładany, szarmancki i ........... żonaty. Właśnie. Nieee nic z tego, nigdy oprócz całej ekipy nie byliśmy sami, żadne tam kawki itp. Piszemy ze sobą, dzwoni do mnie, radzi ... i już. Nigdy tez ( tak myślę) nie dałam mu powodów, żeby sugerować coś więcej bo.... no właśnie, bo jest żonaty ale czułam w nim taka bratnia duszę. Nikomu z grupy nie powiedziałam o P a jemu tak, kiedyś jak razem rozdawaliśmy ulotki, pytałam go - dlaczego??? I dziś ten telefon - nie poszedł dziś do firmy tylko na działkę i kosił trawę. Rozmawiamy jak zwykle o grupie, i takie luźne rozmowy i nagle zrobiło się poważnie
-Wiesz, ja to uciekam z domu albo w prace albo na działkę. W domu... no cóż, tak na prawdę nie układa nam się od 5 lat. I jeszcze mi powiedział, ze kupuje mieszkanie na firmę.
Zamarłam i pomyślałam, czy to tak właśnie się zaczyna ????
I cholera jasna sobie myślę co teraz? iść na tego grilla czy nie ? i jeszcze sobie pomyślałam co by powiedział P? noż kuźwa ale przecież P już nie ma nic do tego. 
iść, nie iść, iść, nie iść..............
A jeśli pójdę i będzie zbyt dużo wina?
Nieeee no przecież dorosła jestem i .... ubiorę najbrzydsze majtki.









piątek, 6 maja 2016

a wiecie co....



 Zmieniam się, zmieniam się pod każdym względem, a może odnajduję w sobie tą kobietę, którą byłam kiedyś ? Kobietą sprzed P ? Sama widzę, że nabieram pewności siebie, że wiem, że jestem coś warta, że mam plany życiowe, biznesowe, ze wyrywam się do ludzi, ze widzę zainteresowanie w spojrzeniach mężczyzn, baaa jeden wręcz mówi - pokochaj mnie. A ja stąpam wyprostowana, patrzę przed siebie a nie jak jeszcze niedawno pod nogi. Żyję cała sobą i ..... podoba mi się to. Podoba mi się ta pewność siebie bo wiem czego chcę. I choćby skały srały mam zamiar czerpać z tego cholernego życia właśnie tyle ile się da.



 

czwartek, 5 maja 2016

Lady in red









Dzieje się, co dzień coś nowego i chyba.... zdarza mi się szczerze uśmiechać. Nie jest to jeszcze śmiech ale jednak. 
W sobotę jadę do Warszawy na manifestację, czuję, że będzie mega moc. Pamiętam poprzednią i wiem, że i tym razem Polacy nie zawiodą. Trochę sie boję, bo szykowana jest kontrmanifestacja przez narodowców wiec możliwe jest starcie. Cóż, najwyżej będę walić flagą :)  Jednak to uczucie - być tam, być z tymi, którym zależy bo wiem, wierzę, że gro tych ludzi tam jest właśnie po to bo im zależy. Nie dla koryta, nie dla subwencji, o tych nie mówię ale po prostu dla Polski.

A za tydzień idę na grilla, odreaguję, pobawię się .... i ubiorę najbrzydsze majtki jakie mam hahaha





 

niedziela, 1 maja 2016

Wspomnienie






Dzisiaj (wczoraj) podczas krótkiego snu przypomniało mi się we śnie - 
- Możesz mi pomóc zapiać pończochy ?
Muśnięcie dłoni poczułam na skórze uda. Przeszedł mnie dreszcz. Krótki pocałunek w pośladek. Pończochy, szpilki i .... męska koszula przykrywająca resztę.......... i piosenka Szpaka
 Teraz popijajac drinka, znów sobie przypominam.

----------------------------------------------------------------------------------
Byłam na Śląsku u bliskiej koleżanki, ma problemy, pije. 

Nie, nie chce teraz o tym myśleć, wole posłuchać....


środa, 27 kwietnia 2016

jutro 7






Jutro minie 7 miesięcy, postanowiłam dziś wstawić notkę bo jutro... no nie wiem, o której wrócę.
Jesteśmy po 1 manifestacji, poszło super biorąc pod uwagę inne wydarzenia w tym samym czasie w mieście, zwłaszcza żużel, na który ludziska walą bez względu na to czy zimno czy ciepło. W sumie nawet im się nie dziwię, tzn dziwiłabym się gdybym widziała to tylko w tv ale, że kilka razy byłam na żużlu to uuuu jest adrenalina :) Jak już wspomniałam jestem po 1 manifestacji i jutro hm ekipą idziemy przy winie ja obgadać. A że ekipa z nas dość zgrana czyli 2 kobiety i 7 panów to podejrzewam, że będzie też masa śmiechu.
7 miesięcy, matko jak zleciało aż nie do wiary. Ile ja łez wylałam, jak dusza bolała i jak chciało wyrwać serce. Jak nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Jak dziś ? na pewno już uwierzyłam, a reszta ? po prostu nie myślę o tym, nie mam czasu.


 To jutro kiecka, szpilki (bez pończoch), bez kluczyków do auta idę hm trochę poszaleć :)

sobota, 23 kwietnia 2016

Zazdrość



Zazdrość hm, bycie zazdrosnym to dobrze czy źle w związku?
Czy ja byłam zazdrosna o P ? pewnie, że byłam, w końcu był cudem mojego świata - przystojny, mądry, kochający i czuły (tak mi się przynajmniej wydawało). A może i tak było do czasu, sama nie wiem już. Ale byłam zazdrosna choć chyba tak hm nieuciążliwie. Przecież gdybym była chorobliwie zazdrosna to bym oszalała bo jego praca to ciągłe wyjazdy, bycie poza domem. Nawet trudno mi sobie wyobrazić taką zazdrość bo przecież to może zrujnować każdy związek, jest męczące, frustrujące, to ciągłe spowiadanie się, przekonywanie, fochy bo nie odebrał telefonu... Ale może gdybym jednak taka była to miałabym większą kontrolę nad tym co się dzieje w jego otoczeniu? może mogłabym zapobiec temu co się stało, bo ja daleko a ona blisko? Z drugiej strony czy ja bym chciała, żeby ktoś był o mnie tak zazdrosny ? nie, na pewno nie. W każdym związku odrobina tego jest potrzebna, kobieta czuje się piękniejsza, mężczyzna bardziej doceniony. Ale to taka zazdrość pozytywna, łechtająca ego każdego. Czy wiec nawet jeśli  się kocha można uciekać się do szantażu emocjonalnego ? coś w stylu- pewnie mnie zdradzasz, biorę tabletki to koniec. Czy wzniecając w kimś poczucie winy osiąga się "sukces' bycia z kimś ? Miałam wielokrotnie myśli samobójcze jak P odszedł, to moment połknąć tabletki, zasnąć i juz przestało boleć jednak do głowy by mi nie przyszło, żeby do niego zadzwonić informując go o tym. A może ja po prostu jest głupia ? może właśnie tak powinno się robić? Tylko jak z tym żyć? Nie wiem, wydaje mi się, że nie należy ulegać takim szantażom, raz ulegniesz to sie powtórzy i tak do zasranej normalnej śmierci. 
Er jako przedstawiciel płci męskiej powiedz mi jak to z Wami jest ? może kobiety inaczej to odczuwają? może takie zagrywki jednak działają na Was i zatrzymuje Was?
Kolejna odsłona, wiem wiem .... papieros





 

sobota, 16 kwietnia 2016

Kolejny dzień


Dzień pędzi za dniem, nawet nie wiem kiedy. trochę też chorowałam. Wiem wiem....zaniedbuje wiele osób i spraw, ale jak to się uspokoi to wszystko wróci do normy. Ukazał się też mój pierwszy wywiad w gazecie na cała stronę, a 21.04 wywiad w tv. Mam tremę.
Dziś rozdawaliśmy zaproszenie na naszą pierwszą manifestację, za tydzień, czyli 24 - ZAPRASZAM !!!!
I tak chodziliśmy po ulicach uśmiechając się do ludzi z takim mega pozytywnym nastawieniem. Tak "spacerując" pomyślałam, że fotka musi być dla Er.
 ......bo jak nie jak tak, w końcu sukienka :)

sobota, 9 kwietnia 2016

dupa





Haruki Murakami:
Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy.



wtorek, 5 kwietnia 2016

Czas pędzi









Dzień pędzi za dniem, nawet nie wiem kiedy. Walczę z....... właśnie z czymś ? o coś ? Sporo wzięłam na swoje barki i są momenty, ze ledwie dźwigam tę odpowiedzialność. Tak wiele osób teraz na mnie liczy i patrzy. I choć mi nie raz ciężko to uśmiecham się i mówię, że przecież jesteśmy silni i zdeterminowani. 
W niedziele było pięknie, wiosennie i zamiast pojechać nad jezioro, usiąść na mostku i wyciszyć się, rozdawaliśmy mieszkańcom kwiaty i Konstytucję.  I tak właściwie czułam pewne spełnienie, wybrałam to co powinnam ale trochę mi żal tej chwili tylko dla siebie.
Er wiem, ze nie lubisz polityków, ja tez nie :) zresztą marny by był chyba ze mnie polityk a członek rządu to już w ogóle Zrujnowałabym chyba budżet Państwa raz dwa rozdając potrzebującym - zapytaj Bialutką :)
Kochani jak tam wasze baterie słoneczne ?

poniedziałek, 28 marca 2016

6 miesięcznica







6 miesięcy, sześć, VI, pół roku, 1/2 roku........ nadal żyję a wtedy myślałam, że umrę, że serce nie wytrzyma, że nie warto, nie ma po co, nie ma dla kogo, że bez sensu.... a jednak nadal jestem. Serce pocerowane, pewnie się zabliźnia. 
Święta, dziś odpoczywam, wyspałam się wreszcie, wstałam po 12, pojechałam do mamy. Wiosna, taka piękna, ludzie spacerują.... Uwielbiam wiosnę, lato... chyba jestem na baterie słoneczne. Przez to, że odpoczywam jakoś więcej myśli tłucze się po głowie. Patrząc na tych spacerujących ludzi poczułam smutek, że nie mam nikogo z kim też chętnie poszłabym na ten spacer, pojechała nad jezioro, na głos śmiała się z jego żartów.... Żal za taką zwykłą radością życia. Ale jeśli nadal żyję, funkcjonuję to wierze, że przyjdzie czas i na takie radości, wiec poczekam na to a w czekaniu jestem dobra.


 

środa, 23 marca 2016

Po przerwie






Pod naciskiem Bialutkiej i Prezesa piszę - jestem, żyję choć chyba w jakiejś odlotowej krainie. Mówię do Bialutkiej co mam napisać ? że żyje KODem ? a ona - pisz, wszystko jedno co, przecież tym teraz żyjesz. W sumie racja, z takiej Koderki zostałam liderem KOD Wlkp. Północ. Za 2 tyg rozdajemy u nas Konstytucje na ulicy, za 3 tygodnie robimy u nas manifestację, pod hasłem "My, Naród" Nigdy ale to nigdy nie zdawałam sobie sprawy ile to pracy i czasu kosztuje. I ile kasy oczywiście, wiec biegam po życzliwych nam sponsorach i ciesze się jak dziecko jak mi się udaje. A udaje mi się często bo ludzie jednak maja świadomość tego co się dzieje i jakie niesie za tym zagrożenia. Nie będę tu politykować bo mogę Was zanudzić.
A P ? hmm rozmawiamy przez tel i dobrze nam się rozmawia, baa nawet spotkaliśmy się i wiecie co ? było ok, tzn nie płakałam, nie przeżywałam. Przestałam pisać po naszej rozmowie telefonicznej, bardzo przykrej rozmowie. Wtedy poczułam jakby mnie zostawił drugi raz i wtedy chyba umarły te emocje. Znów je wypłakałam, baa nawet pojechałam do lasu i wykrzyczałam, ale udało się bo pogodziłam się z tym. Tak, po prostu. Teraz spotykam się z nim bez złudzeń, bez planów..... Za chwilę będzie 6 miesięcy, dużo? mało? zależy jak się na to patrzy ale ..... "wyprostowałam się". Pewnie gdzieś tam, głeboko w sercu nadal on jest, ale .... już nie jeste całym światem. Chyba KOD powstał nie tylko dla Polski ale dla mnie też, chyba mnie uratował.

czwartek, 3 marca 2016

Samotność wieczorem.








Czego chcesz Bubolku ? chcę być po prostu szczęśliwa, albo choć trochę szczęśliwa. A można być trochę szczęśliwym ? ostatnio wydawało mi się, że można....
Pieprzona miłość.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Miesięcznica









 Wczoraj była kolejna miesięcznica - 5. W sumie tak wiele i niewiele czasu upłynęło gdy świat mi się zawalił. Gdy stanęłam na zakręcie po szczęściu. Gdy w moim poukładanym życiu zmieniło się właściwie  wszystko. Bo tak na prawdę to ja nie miałam swojego życia, moje krążyło wokół P. On zawsze był na pierwszym miejscu, on był najważniejszy. I choć z perspektywy czasu nie pytam już tak często - dlaczego?, że nie myślę, że być może gdybym zrobiła coś inaczej... to jednak nadal boli, że rozpieprzyło się coś co było podwaliną mojego uśmiechu, coś dzięki czemu chciało mi się wstawać z łóżka, coś co sprawiało, że czułam się szczęśliwa bo kochałam i byłam kochana. Taki to życie napisało dla mnie scenariusz i ciekawe co jeszcze wymyśli. Nadal go kocham, nie będę udawać, że nie. Gdyby teraz powiedział, rzuć wszystko i przyjedź, i zostań ze mną to bym to zrobiła, nawet bez zadawania pytań choć............. chciałabym, żeby obiecał, ze nigdy juz mnie tak nie skrzywdzi. 
 Dawid i Marek trafili na czas gdy byłam w głębokiej rozpaczy, nie ten grunt. Jerzy pojawił się w moim życiu niespodziewanie ale.... noż wkurwia mnie nooo, osacza i odganiam sie jak od natrętnej muchy. Podobno kobiety lubią komplementy ale chyba raczej od osób od których chcą je przyjmować. Gdyby nie wspólna działalność w KOD to zerwałabym całkiem kontakty a tak nie mogę. Może gdybym wyjechała.... ale to raczej nierealne. Generalnie robię wszystko żeby go utwierdzić w tym, że nie jestem sama i cieszę się, że P zadzwoni akurat gdy jestem w towarzystwie Jerzego. Hm.... zastanawiam się czy do niego to dociera, że powiedzmy nie jestem sama ? a może myśli, że dziś nie jestem ale jutro mogę zmienić zdanie ? Kompletnie nie znam się na męskim punkcie widzenia. Czy to tak wygląda "odbijanie" kobiety ???




Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty














 

sobota, 20 lutego 2016

"Czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałam Ciebie ?...."






Mówią - Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki. Bo ? bo to niebezpieczna rzeka, bo pokaleczyłeś się, bo prawie utonąłeś...ale przecież znasz już jej prądy, wiesz gdzie doły, wzgórki, konary, raki.... czy ta rzeka przez to nie jest bardziej bezpieczniejsza niż ta nieznana ?
Mówią też - Stara miłość nie rdzewieje. Tak uważam, bo ta prawdziwa, ta jedyna jest jedna, niepowtarzalna, nie można jej skopiować, sklonować czy co tam jeszcze. Nie można też wymazać jej, zresetować mózg, serce. I tak sobie myślę, ze taka miłość to i dar i przekleństwo. Bo gdy jest odwzajemniona to jest szczęście, bo cieszysz się każdą wspólna chwilą, bo razem można wszystko, bo ta kochana osoba jest dla Ciebie całym światem. Jednak gdy ją stracisz jest bólem, i to takim, że rozrywa od środka, takim, że nawet nie płaczesz a wyjesz jak zranione zwierzę, taką, że nie masz jak oddychać i .... i wcale nie chcesz oddychać. Czy w takich momentach nie chcesz choć na chwile złapać oddechu ? nie chcesz dać choć trochę ukojenia sercu ? co z tego, że wiesz, że później znów będzie bolało. Wiec albo ciągły ból albo chwila ukojenia. Albo wariujesz albo na chwile się uspokajasz. Albo przez chwile jesteś szczęśliwa albo wciąż nieszczęśliwa. A ja .... chce być choć przez chwilę dawną sobą, na te skradzione godziny chcę być szczęśliwa i nie myśleć o tym co będzie jutro i co było wczoraj. 

Er wiem tyle co poprzednio - przestał mnie kochać. Nie pytam o nic, jeśli zechce sam kiedyś mi powie więcej.
sza...- moja odpowiedź to notka
Eliolka - co mam Ci powiedzieć ? właśnie Tobie ? Tobie, która czekasz choćby na skinienie ?
Bialutka - no właśnie, sama wiesz i wiesz jak cenne są te chwile. I choć to są tylko chwile czy nie zasłużyłyśmy sobie na to ? czy nie jest to ukojeniem ? czy nie warto ? I nie oddałabym je za nic na świecie.

Być może to strasznie pokręcone co dziś napisałam, mało spójne, nie dla wszystkich zrozumiałe, masochistyczne ale..... nie robię planów na przyszłość w kwestiach osobistych, chcę mieć choć chwile "swojego, szczęśliwego świata", może to i złudne ale co z tego gdy pozwala mi żyć, funkcjonować.... I gdy zadzwoni, gdy zgodzi się spotkać ze mną to ....pysk mi się cieszy. I P nie szuka forteli, nie oszukuje mnie, nie zwodzi. Wiem na czym stoję i może to głupio zabrzmi ale .... noż kuźwa jestem mu wdzięczna, że choć tyle mogę mieć.





 

piątek, 19 lutego 2016

Przywołana











Tak trochę zostałam przywołana do "tablicy", nabierałam dystansu, choć sama nie wiem czy już nabrałam. 
Poprzedni tydzień był nacechowany kontaktami z P, ten kontakt sprawił, że fruwałam, że pysk mi się cieszył, że planowałam spotkanie... spotkanie 14.02 - Walentynki. Wiem, to głupie ale tak sobie wbiłam w głowę, że to akurat taki dzień i że chyba nie jest z kimś w stałym (nawet luźnym) związku bo wiadomo, że kobiety jakoś bardziej przywiązują wagę do dat. Przynajmniej ja jakbym z kimś była to chciałabym ten dzień spędzić z bliską osobą. To tak sobie planowałam, co i jak, pisałam w głowie scenariusze.... i przeplanowałam chyba. Po 1. powiedział, ze dopiero w piątek zobaczył, że to Walentynki wiec to trochę dziwne, ze spotykamy się w taki dzień. Po 2 - nigdy nie będziemy już razem. I chuj z tymi Walentynkami, bo ten nr 2 zabolał jak cholera. I przeleciało mi przez głowę 100 myśli, i jedna powtarzająca się - wyjdź. Ale wyjdź i co ? nie będę już miała nic, zero, pustka....nawet tej odrobiny radości. Wstałam więc i nalałam sobie kolejnego drinka żeby nie zobaczył łez, i kolejnego.... i gadałam jak najęta żeby chyba zagadać, zagłuszyć te myśli. I ten cały scenariusz, który sobie ułożyłam szlak trafił. A potem gdy już spał to dotykałam go, głaskałam i wdychałam jego zapach. I nie przespałam nocy bo żal mi było zmarnować każdej godziny, minuty, sekundy....i przez te chwile czułam się jak kiedyś, i wiele bym dała móc znów tak leżeć.
Jedno jest pewne, żadnych drinków z wódki, zostaję przy "kompocie". I jeszcze nie układać żadnych scenariuszy, nie planować tylko iść na żywioł.

W międzyczasie dostałam też na zebraniu kod zaproszenie od kolegi na imprezę Walentynkową. W sumie to w szoku byłam bo nigdy nie mówiłam, że jestem sama, nigdy co prawda też nie mówiłam, że jestem z kimś. Mało o sobie mówię i nagle to zaproszenie. Wywinęłam się ale.... hm facet zaczyna mnie wkurzać, jest natrętny. Musimy ze sobą współpracować więc nie chcę być wredna ale.... zaczął mi grać na nerwach. I te jego zwroty - kotek, niunia... noż kuźwa. Jutro musimy razem jechać na spotkanie koordynatorów i jak znów zacznie to chyba go wykopię z auta.

A teraz jestem w pustce i szukam jakiegoś zaczepienia, czegoś co znów zacznie mnie trzymać przy życiu, co pozwoli znów oddychać i po prostu chcieć żyć. 





















 

niedziela, 14 lutego 2016

Dobrze czy źle - życie




Tak wile dzieje sie u mnie, tak wiele.......... a ja brnę. Nie wiem czy dobrze, czy źle ale idę tą ścieżką bo........ bo chcę, bo oddycham. Płuca wypełniły się powietrzem, nie są ściśnięte, nie jestem na bezdechu. Co będzie ? co dalej ? nie wiem.  Pewnie niedługo opiszę to wszystko, albo przytulicie, albo dacie kopniaka, albo przemilczycie........albo coś tam.


czwartek, 11 lutego 2016

Stara, mloda "panna młoda"








Nie mięliśmy z P ślubu. Dlaczego ? w sumie nie był nam potrzebny "papierek" po to żeby być razem, żeby być szczęśliwym....Każde z nas miało już za sobą nieudane związki i wiemy, że akt ślubu nie jest gwarancją udanego związku. Ale .... po wielu latach bycia razem chciałam tego ślubu. Dlaczego ? sama nie wiem. Może było by to przypieczętowaniem tej naszej miłości ? Może miło by było powiedzieć - mój mąż P ? chyba nawet kilka razy kierowałam rozmowę na ten tor ale P zbywał to śmiechem, żartem. Bo w sumie nawet jeśli nie jest to gwarancja, to świadczy o tym, że traktuje się ów związek poważnie ? Oczywiście, że w sytuacji, która zaszła było by więcej komplikacji niż poskładanie równiutko jego rzeczy w kolorowe kartony i pokrowce. Jednak.... no właśnie, jednak gdybym teraz się dowiedziała, że bierze z nią ślub to by cholernie zabolało. Bo co by to miało być ? że to jednak kobieta jego życia ? że ja byłam tylko przystankiem w oczekiwaniu na tę właściwą ?


poniedziałek, 8 lutego 2016

Nie odkładaj do jutra ...









Nie sądziłam, że mój wczorajszy wpis wywoła aż takie emocje. Ale to właśnie tak jest, że z zewnątrz taka ułożona, grzeczna, poprawna.... a to co wewnątrz skrzętnie ukrywane, bo..... hm jak to będzie wyglądać ? w sumie sama nie wiem, ale jakoś tak mam zakorzenione kompleksy. Od dziecka miałam, może dlatego wciąż się buntowałam i to ja byłam tą niegrzeczną siostrą. Z czasem wyrosłam i byłam grzeczna, bo przecież nie wypada. Kompleks wyglądu zewnętrznego tez miałam zawsze i zawsze wstydziłam się swojego ciała nawet jak było bez jakiejkolwiek skazy. P zawsze z tym walczył, udawało mu się raz lepiej raz gorzej, ale i tak zrobiłam przy nim milowe kroki. Nie wiem czy jeszcze przed kimkolwiek tak bardzo się obnażę. W sumie jest granica chyba do której można się kontrolować, ta granica to właśnie seks. Ale wracając do P, to nigdy nie dawał mi odczuć, że coś mu się u mnie nie podoba, nie krytykował nigdy a wręcz przeciwnie. Kochał mnie (?) taką jaka jestem, komplementował, w ciuchach czy bez. Choć pisząc ten tekst właśnie zdałam sobie sprawę, że pod koniec nie słyszałam już ani "Kocham Cię" ani "ślicznie wyglądasz" hm. Nie zwróciłam jakoś na to uwagi, a przecież ja sama mu tego nie szczędziłam. Wychodzi na to, że jednak były sygnały, które mi umknęły. Czy z czasem będę więcej dostrzegać ?
Ta wczorajsza notka. To było coś na co miałam ochotę, dlaczego zwlekałam ? ano właśnie - nie wiem. I taka oto naszła mnie refleksja, że nie ma co odkładać na później, bo tego "później" może nie być.

niedziela, 7 lutego 2016

Randka nie randka. Tylko dla dorosłych.







Pończochy, krótka czarna spódnica i biała bluzka, buty na obcasie wydłużają szczupłe nogi. Taki ubiór pensjonarki a jednak jest w nim coś wyzywającego. Burza rudych włosów i pełne usta. Siedzi przy barze rozglądając się i niecierpliwie patrzy na zegarek. Ktoś się spóźnia. Podchodzi mężczyzna i proponuje drinka, przesiadają sie do stolika. Coś wisi w powietrzu, coś nienamacalnego, coś co przyciąga do siebie tych dwoje ludzi. On kładzie rękę na jej nodze i kciukiem, delikatnie pieści skrawek gołego ciała nad pończochą. Ona wciąga powietrze, jej oczy zaczynają błyszczeć coraz bardziej. Nachyla się do niego jakby chciała mu coś szepnąć do ucha jednak tylko ustami i językiem musnęła. Teraz on znieruchomiał, jakby chciał przytrzymać tę chwilę. Jego dłoń wędruje wyżej i czuje, że ona jest wilgotna, muska delikatnie. Ich oddechy są coraz bardziej przyspieszone. Barman z zaciekawieniem zaczyna im sie przyglądać. To ten moment gdy muszą coś zrobić bo jesli nie..... to weźmie ją na stoliku. Wstają i idą do pokoju. Ona przed nim, nieświadomie zmysłowo poruszając biodrami, on patrzy jak zaczarowany. W pokoju ciemno, włączył małe światełko, które otula pokój. Wyciąga do niej dłoń i zaczynają się poruszać w rytm muzyki. Przytula ją do siebie, całuje włosy, szyję a ona jakby zaczyna wtapiać się z niego. Pomału zaczynają się nawzajem rozbierać i gdy juz nadzy stoją naprzeciwko siebie znów ja bierze w ramiona, potem kładzie ją na łóżku. Pomału, nie spiesznie całuje każdy centymetr jej ciała, czuje jak drży, czuje jej pragnienie, że chce go poczuć juz tu i teraz. Przeciąga w nieskończoność ta chwilę gdy stopią się w jedna całość. I gdy wreszcie w nią wchodzi ona wygina swoje ciało, pragnąc więcej i więcej. Czuje na plecach jak wbija z niego swoje paznokcie, a to jeszcze bardziej go podnieca. Zmienia pozycję, teraz ona go pieści, trzyma w ustach jego męskość, teraz on drży, tak bardzo chce przeciągnąć te chwilę.  Siada na nim i wypełnia się cała, oboje poruszają się w jednym rytmie. Rytmie, który znają kochankowie na całym świecie. Jego dłonie na jej biodrach coraz szybciej i szybciej poruszają się dążąc do spełnienia i  oboje krzyczą w jednej chwili i nieruchomieją bo wiedza, że "dotknęli gwiazd". Ona usuwa sie na niego a on zamyka ja w swoich ramionach i znów się stopili w jedność.....

To była moja wymarzona randka z P, takie niby spotkanie się nieznajomych. Nie zdążyłam.







sobota, 6 lutego 2016

W domku








Po 8 godz za kółkiem, wreszcie w domku. Kocham to swoje łóżeczko ( P zawsze sie śmiał, ze jego), moją podusię i mimo wszystko cała gamę wspomnień związanych z tym miejscem, nawet te, które bolą. Jestem  w domu, jupiiiii !!!!!
I oczywiście przy mnie stoi..... nie Er, nie wino, żaden alkohol. Herbata z sokiem malinowym, znów jestem przeziębiona. Pomijając to przeziębienie i mega zmęczenie, jestem pełna energii.. Mam plany na najbliższy tydzień :)
Jutro więcej popiszę bo padam. Buziaki dla wszystkich.

czwartek, 4 lutego 2016

KOLEJNY - PIERWSZY RAZ








Byłam dziś na kręglach z Eliolki znajomymi, i kurcze podobało mi się.  I pomyślałam sobie, że gdyby nie to, ze rozstałam się z P to chętnie chodziła bym z nim na kręgle u nas. Porzucałam więc tą kulą, wypiłyśmy, potem w aucie a potem z Eliolka w domu i pogadałysmy. I na prawde, nie rozumiem. Nie ogarniam tej kuwety. Na prawdę bym zrozumiała gdyby było źle, gdyby były kłótnie, gdyby była "odmowa seksu", gdyby .... cos tam. Nie rozumiem gdy rozpada się coś stabilnego, gdy podwały związku (wg. mnie) sa stabilne..., gdy kochałam go najbardziej na świecie i ot tak..... czar prysł. Dlaczego ? jakieś sygnały ? chciałbym z nim porozmawiać, zrozumieć i dostac odpowiedzi na pytania... Wiem, że może zaboleć, ale mimo wszystko....

Chciałabym być kiedyś aż tak kochana.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Na wyjeździe




Od wczoraj jestem u Eliolki. Zawsze gdy jechałam gdzieś daleko P dzwonił z pytaniem jak droga ? czy dojechałam szczęśliwie ?.... zawsze, nawet gdy mnie zostawił. Ale nie tym razem. I martwię się bo nie wiem czy u niego wszystko ok, czy nic mu sie nie stało, bo każdemu może coś się stać. Bo to takie ludzkie przecież. Jeśli wiec tyle razy mówił o wdzięczności, szacunku... to zapytam się gdzie to się podziało ?  Tak na prawdę to miałabym ochotę wziąć go za ramiona i potrząsnąć nim bo tak bardzo się zmienił. Chciałabym powiedzieć - obudź się, przypomnij sobie wszystko..... A wiec nie daje znaku życia, a ja nie zapominam a wręcz przeciwnie, bo jego telefony dawały mi siłę, a teraz tracę ją i chyba niewiele jej już zostało. A ja nic nie mogę z tym zrobić, kompletnie nic, nie mam na to żadnego wpływu. Kasia powiedziała - jestes warta każdej sekundy świata ale nie jego.  Bo wychodzi z tego, że dla niego nie jestem juz warta kompletnie nic, nawet chwili uwagi. I to tak cholernie boli ....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wczoraj w barze pierwszy raz facet potraktował mnie jak....., czy mam na czole napisane DESPERATKA ? A może po prostu potrzebuje ciepła, tego żeby ktoś mnie przytulił i to tak widać ?

sobota, 30 stycznia 2016

Ważne i wazniejsze








Kilka słów zamienione dziś z Bialutką i.... kuźwa, czym są moje problemy, moje rany, mój płacz, żal... Przeryczany dziś cały dzień a ona...  jednym zdaniem postawiła mnie do pionu - nigdy tak jak dziś nie bałam się, że umrę.  I pomyślałam sobie, straciłam już P a co jeśli..... ? nieeee, nie wolno tak mysleć ani jej ani mi, ani nikomu innemu. Jest ważna, bardzo ważna. Bóg nie zrobi przecież tego żeby kolejny telefon milczał. Wiem, że ma dla niej jeszcze bardzo dużo zadań, jeszcze musi wiele wspomnień zostawić Potworom ... i mi też. Pamiętasz ? latem miałyśmy jechać nad morze, jeszcze nie jadłam twoich jagodzianek, jeszcze usiądziemy na ławce w parku i znów pójdziemy z Potworami na pizze.... Jeszcze musimy przegadać/ przeklikać setki godzin. Jeszcze........nie jestem na to gotowa.
Nie zostawiaj mnie Ty tez :(

piątek, 29 stycznia 2016

Er








W sumie miałam iść spać, w sumie wzięłam wdech - wydech, policzyłam do........, w sumie pomyślałam - nieee Izka, nie.... no ale kuźwa dlaczego nie? tłukłam się z tym i pomyślałam - po cholerę zaczęłam pisać tego bloga ? właśnie po to żeby nie tłumić emocji, po to żeby wyrzucać te emocje, które we mnie buzują. Różne są, wiem. Ktoś z boku może i mnie bierze za niezrównoważoną wariatkę, bo moje stany emocjonalne są jak huśtawka. Ale co tam, trudno.
Twój komentarz Er - to nie tak. Bo wiesz to nie jest ważne czy facet czy kobieta.  Bo piszesz, że facet to facet, on powinien sie opiekować, on powinien.... a ona co ? dziecko ? niepełnosprawna umysłowo ?  Nie, bo nie liczy się płeć, liczy sie CZŁOWIEK. I to ten CZŁOWIEK bez względu na to co ma w spodniach powinien powiedzieć NIE. Bo liczą się zasady, wartości i albo się je szanuje i ma albo nie, a płeć nie ma tu nic do rzeczy. I nie zaciskaj mi tu pięści, bo dobrze wiesz, ze mam rację. Gdyby wszyscy ludzie ( kobiety i mężczyźni ) myśleli tak jak Ty i ja, to świat byłby piękny. Ale nie jest i to jest wina ludzi. Dobranoc.
PS. I to nie moja wina, że nie potrafię znienawidzić P, tak po prostu jest.

miłość, wierność, uczciwość.....








Uczciwy - bo nie zdradza, bo nie zawiedzie zaufania, bo dotrzymuje obietnic, bo nie kłamie ....pięknie, pełnia szczęścia.. A jeśli jednak zdradzi, kłamie..... i nie dotrzymuje obietnic ? Mogę mówić tylko za siebie, wiec ja wolałabym być okłamywana, wolałabym nie wiedzieć, nawet gdyby to miało być złudne szczęście, ale moje. Wiec tak bym trwała sobie w tym swoim "szczęściu" bo przecież nie wiedziałabym, że jest złudne i była bym po prostu szczęśliwa. Zawsze mówiłam, że lepiej nie wiedzieć, bo gdy już wiesz to.... trzeba coś z tą wiedzą zrobić. Co ? jeszcze jakiś czas temu odpowiedz była by prosta - kopnąć gada w dupę niech spada. Mądrala ze mnie była. Pławiłam się w tym swoim "ciepełku" szczęśliwego związku i tak na prawdę chyba gówno znałam się na życiu. Prawdziwym życiu. Bo nasza (moja?) miłość była bajkowa, jedyna w swoim rodzaju, idealna bo chyba wyidealizowałam tego swojego P, a na pewno jeśli chodzi o miłość, uczciwość w związku, wierność....i dotrzymywaniu obietnic. Najdziwniejsze jest to, że gdzieś tam w głębi ja wciąż wierze w tą jego dziwną i pokręcona uczciwość, w to, że jak zawsze, kto jak kto ale P dotrzymuje obietnic i gdy tego nie robi to cholernie boli. Pamiętam, dawno temu gdy sie poznaliśmy mówiłam - nie chcę się zakochać, bo później zostaje tylko ból. I co ? czekałeś tyle lat, żeby pokazać, ze miałam rację. Popłynęłam na fali na tym uczuciu, i gdy byłam na środku jeziora, zabrałeś to kolo ratunkowe a słaby ze mnie pływak. Zostawiłeś i powiedziałeś - toń.



Byłam dziś "robić" pazury, odświeżyć włosy, podciąć. I tak siedziałam, Monika robiła pazury, inna dziewczyna kładła w farbę na włosy. Taka oszczędność czasu, jakby była możliwość to pewnie jeszcze na solar bym skoczyła. Ale tak siedziałam i pomyślałam sobie co by powiedziała bialutka?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wczoraj rozmawiałam z Jagodą, jest w Niemczech. Jeśli ta dotacja dalej będzie się przeciągać, to może też wyjadę tam do pracy. Dołuje mnie ta nicość.........nic mnie tu nie trzyma.














czwartek, 28 stycznia 2016

Gówniana rocznica- miesięcznica








4 miesiące życia bez P

Lepszy dzień, gorszy dzień, lepszy..... gorszy.... gorszy.
Wczoraj było ok, wczoraj znów byłam na zebraniu, wczoraj kupiłam pończochy i pas do pończoch. Mój pierwszy w życiu pas do pończoch.
Dziś skończyłam czytać książkę, pamiętacie ? " Miłość i zdrada z punktu widzenia mężczyzn. Wymykające się spod kontroli uczucie, wyrzuty sumienia, lęk przed zranieniem bliskich...Pytania o miłość, pożądanie, wierność. Seks bez pruderii"
Życie pomiędzy kochanką i domem: żoną i dziećmi. Szczerze to popłakałam się, i teraz gdy piszę łzy spływają po policzkach. Może dlatego, że sama byłam w podobnej sytuacji niedawno i mimo woli solidaryzuję się z tą zdradzaną kobietą. Książka napisana z perspektywy mężczyzny, myślałam, że po przeczytaniu jej dostane odpowiedzi na pytanie - dlaczego ? nie znalazłam odpowiedzi. Bo czy odpowiedzią może być "opętanie" umysłu i lędźwi przez tą drugą ? czy odpowiedzią może być to, ze on ma wyrzuty sumienia i jest rozdarty między tą, która jest jego przyjacielem, żoną ale też piękną kobietą ? a jednak kłamiąc, oszukując tą, która mu ufa, kradnie ich czas i daje go tej drugiej, suce jak sam ja nazywa. Z czasem ta pierwsza zbiera same krytyczne spojrzenia, przegrywa porównania i choć tak bardzo pragnie swojego mężczyzny, on unika zbliżenia bo .... bo nagle przestała na niego "działać", natomiast samo wspomnienie kochanki powoduje u niego erekcję. I myśli o niej bez przerwy, i tylko ona sie liczy, a ta pierwsza jest jak - znoszone kapcie. Znoszone, zaczynające uwierać.... I tak po przeczytaniu tej książki czuje się jak te znoszone kapcie, wciąż ciepłe ale już zdeptane, przetarte przez kilometry wspólnie przechodzonego życia. Nowe kapcie - nowe życie, może nie będą wygodniejsze ale te stare są już w koszu na śmieci.
 Dziś mijają 4 miesiące, od tamtego dnia. Wydawało mi się, ze to jedno wielkie nieporozumienie, ze jak to ? ze niemożliwe, że nie mój P, mój i tylko mój. Że zrobie wszystko żeby to naprawić, zbudować od nowa, że ot tak przecież nie można wszystkiego przekreślić i zniszczyć. Jak widać można wymienić te cholerne kapcie. I mam nadzieje, że te nowe nie będą wygodne, że szybko się przetrą, zrobią się dziury na wylot i stopy będą marznąć. I P zatęskni za tymi starymi, które zawsze ogrzały. A ją nienawidzę

Jutro piątek - zaczynam sie pakować na wyjazd do Elizki.












wtorek, 26 stycznia 2016

Randka i obcy







Cały dzień o tym myślę, w sumie nie mogłam się doczekać kiedy zasiądę w fotelu ( fotelu P) i napiszę co mi chodzi po głowie. Może to przez te czerwone paznokcie u stóp ?
Jak wyglądają randki osób dojrzałych ??? Na pewno są inne niż gdy ma się naście lat, 20, 30...  Dlaczego ? cóż, inaczej postrzega się świat, w dojrzałym wieku człowiek już ma swój bagaż doświadczeń, często rany, które ciężko się zabliźniają lub zabliźniły, nie patrzy jak za młodu, że świat stoi otworem i "mogę wszystko".  Jest też świadom swoich mankamentów - wiadomo, że i z wiekiem ciało się zmienia. Decyzja o nowym związku jest albo raczej powinna być przemyślana, rozważna.... gdzie tu spontan ?
Ale powróćmy do randki. Jak to wygląda ? trzymanie za ręce? pierwsze nieśmiałe (?) pocałunki ? pierwszy seks ? Weźmy mnie - 17 lat związku z P. Przez te wszystkie lata jego pocałunki, jego dotyk, seks z nim. Znał mnie, moje ciało chyba lepiej jak ja sama. Wiedział jak reaguję, wiedział co lubię, wiedział jak doprowadzić mnie do stanu gdy "dotykam gwiazd". Wiem, ze ogromne znaczenie miało tu moje uczucie bo człowiek gdy kocha to inaczej reaguje. I pojawia sie nowa osoba i co by tu nie mówić - obca. Pocałunek ? hm na pewno inny, dotyk - tez obcy, seks ? kuźwa jak to jest ? to nie nowa para spodni, która się wciąga na tyłek. To OBCY, który wkracza w Twoje (moje) życie. A ja ? chyba boje się tego.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

śpiew, ksiazka, spotkanie, paznokcie.....








Jenyyyy od czego zacząć...
Jest prawie 22 i jem zupę, pieczarkową. Przypomniało mi się, ze dziś jeszcze nic nie jadałam, a raczej moje głośne burczenie brzucha mi przypomniało. Od kilku dni "chodziła" za mną ta pieczarkowa i dziś w końcu ugotowałam. Oczywiście przed wyjściem zapomniałam wyłączyć i jem teraz przypalona pieczarkową. Ale i tak - pycha. Lubie zupy.
Będąc dziś w sklepie odruchowo sięgnęłam na półkę z książkami.  Zawsze tak robię. Kiedyś uwielbiałam czytać, teraz wsiąkłam politycznie, ale.... no właśnie. Nawyk sięgania po książkę został. Pierwsza z brzegu, i rzut okiem na tył okładki - " Miłość i zdrada z punktu widzenia mężczyzn. Wymykające się spod kontroli uczucie, wyrzuty sumienia, lęk przed zranieniem bliskich.... Pytania o miłość, pożądanie, wierność. Seks bez pruderii" hm, zawiesiłam się. Odłożyłam na półkę, zrobiłam zakupy i nogi same mnie zaprowadziły znów pod tę półkę. Wzięłam znów do ręki i kolejny raz przeczytałam ów tekst. Tak chwilę stałam przekładając tę książkę z ręki do ręki aż w końcu wylądowała w koszyku. Przybiegłam do domu, wstawiłam pieczarkową, włączyłam radio, zrobiłam kawę i usiadłam na blacie sięgając po książkę. Kiedy ja ostatnio tak siedziałam ??? kiedy słuchałam radia w domu ? Już wiem, ze ją przeczytam, pewnie w którejś notce opiszę moje uwagi.
Dzisiejsze spotkanie - trudne, ciekawe... i pełne oczekiwań. Ponad 2 godz ciągłej dyskusji. Czy sprostaliśmy ? mam nadzieje, bo sami zaproponowali kolejne :)
I jeszcze jedno - dobraaaa wiem, ze to głupie ale pomalowałam paznokcie u nóg. Może to mało istotne ale to mój pierwszy raz w życiu !!!! Mam krwisto czerwone paznokcie hahaha