czwartek, 8 września 2016

Na zakęcie po szczęsciu

 Chciałam napisać z godzinę temu gdy P spał obok, jakoś podświadomie czułam, że...to nasze ostatnie spotkanie, i ... wystarczył pretekst. Tak sobie już od kilku dni myślałam, że zbliża się rok od tego listu. Kurwa nooo...Wiem, nie oszukiwał, to moje decyzje, moje marzenia... moje, nie jego. Wiem, że nie jest szcześliwy ale.... tak na prawdę ma to w dupie, jest jak jest. Starałam się przez prawie rok (18 dni do roku) i chyba..... juz nie mogę. Mimo tego, że zabrał się i pojechał do niej, ja siedzę, pisze i ryczę bo.... chyba stało sie to co nieuniknione. Dziś wiem, że to na prawde koniec, mimo mojej miłości, mimo tego że wszystko bym wybaczyła, mimo tego  że kocham go nad zycie to.... przegrałam.  przegrałam to swoje  szczeście, miłość do końca życia... Chyba czas żeby się z tym pogodzić. Co dalej ? nie wiem, bo.... jestem w obcym mieście, sama i samotna i kurwa nie wiem nooo nie wiem co ze sobą zrobić....

4 komentarze:

  1. ależ oczywiście, że jest szczęśliwy, a do tego wygodny, mieć ileś tam dup na boku, nie przejmować się nikim poza sobą samym, nie myśleć o nikim prócz siebie... o kogo Ty się chcesz starać? o gościa, który ma totalnie na Ciebie wyrypane? który sobie polazł do innej, a Tobie rzuca ochłapy wątpliwej czułości i obecności, i na każdym kroku okłamuje i Ciebie, i siebie, i ją? Ty jesteś zbyt dobra i zbyt piękna na takiego wała!!! i jeśli na tych namiastkach się opierał ten związek, to ja się cieszę, że już go nie ma, bo prędzej czy później by to do ciebie dotarło tyle że dużo bardziej boleśnie niż teraz bo po iluś tam latach więcej... chyba że lubisz być męczennicą, która jak wierny pies trwa u boku kosztem swojego zdrowia psychicznego i fizycznego... i nie! nie przegrałaś, ani szczęścia, ani miłości, bo tak na dobrą sprawę jej nie miałaś, nie istnieje miłość bez szacunku, bez oddania kawałka siebie, bez zaufania i bez prawdy... owszem ty oddawałaś, wierzyłaś, ufałaś, tyle że miłość to nie jest jakiś pieprzony układ jednostronny... a co dalej? zacznij kochać i szanować siebie, bo na to zasługujesz, zajmij się tym na co masz wpływ i nie łaź na skróty, a jak ci mówią wyhamuj bo pierdolniesz, to się chociaż na chwilę zatrzymaj i rozejrzyj czy warto biec ciul wie za czym... w tym całym pierdolniku to ty jesteś ważna, nie jakiś posrany pe, nie jakaś polityka, nie 1500 innych pobocznych rzeczy i ludzi... Ty, bo to twoje życie i nikt go nie posprząta za ciebie, więc wycieraj ten zasmarkany nos, wstawaj i bierz to swoje życie za bary, zanim się staniesz starym, wiecznie kwaśnym, zgorzkniałym i niezadowolonym z życia moherem... i nie pieprz mi, że nie masz siły, bo żeby znosić takie traktowanie latami i nie zwariować, to trzeba być z żelaza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie przegralas.
    Nic nie przegralas!!!!

    Coś co może wydawać się końcem świata -może być dopiero jego początkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana nic nie przegralas.. To on przegrał.. Miał wspaniałą kobietę a zostawił ją dla jakiejś lafiryndy..
    To nie jest Twój P..
    To jakiś palant który przez ten rok po prostu wykorzystał Cię.. Wiedząc dokładnie że zgodzisz się na wszystko, bo go kochasz... Żeby mu się czkawka odbiło

    OdpowiedzUsuń