czwartek, 24 grudnia 2015

Wigilia







           Juz po północy. Przeżyłam. Jestem zmęczona ale dałam radę. Uśmiech przyklejony do twarzy, zapewnienia, że wszystko ok. Dopiero gdy drzwi po rodzince sie zamkneły mogłam rozluźnić zesztywniałą twarz.  Brakowało ? jak cholera. Zadzwonił wcześniej z życzeniami, życzył spokojnych świat. Cóż wie, ze radosne nie będą. Tak mało ostatnio mam powodów do radości. Jeszcze niedawno miałam, ale widocznie limit na szczeście wyczerpałam. Jak to Elizka powiedziała ? wymalujemy sobie Zuzki kredkami. My dwie, porzucone po kilkunastu latach. dwa złamane serca. Zranione ale....obie wciąż kochające. Doskonale sie rozumiemy, wiemy co druga czuje nawet jak milczymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz