Wczoraj była kolejna miesięcznica - 5. W sumie tak wiele i niewiele czasu upłynęło gdy świat mi się zawalił. Gdy stanęłam na zakręcie po szczęściu. Gdy w moim poukładanym życiu zmieniło się właściwie wszystko. Bo tak na prawdę to ja nie miałam swojego życia, moje krążyło wokół P. On zawsze był na pierwszym miejscu, on był najważniejszy. I choć z perspektywy czasu nie pytam już tak często - dlaczego?, że nie myślę, że być może gdybym zrobiła coś inaczej... to jednak nadal boli, że rozpieprzyło się coś co było podwaliną mojego uśmiechu, coś dzięki czemu chciało mi się wstawać z łóżka, coś co sprawiało, że czułam się szczęśliwa bo kochałam i byłam kochana. Taki to życie napisało dla mnie scenariusz i ciekawe co jeszcze wymyśli. Nadal go kocham, nie będę udawać, że nie. Gdyby teraz powiedział, rzuć wszystko i przyjedź, i zostań ze mną to bym to zrobiła, nawet bez zadawania pytań choć............. chciałabym, żeby obiecał, ze nigdy juz mnie tak nie skrzywdzi.
Dawid i Marek trafili na czas gdy byłam w głębokiej rozpaczy, nie ten grunt. Jerzy pojawił się w moim życiu niespodziewanie ale.... noż wkurwia mnie nooo, osacza i odganiam sie jak od natrętnej muchy. Podobno kobiety lubią komplementy ale chyba raczej od osób od których chcą je przyjmować. Gdyby nie wspólna działalność w KOD to zerwałabym całkiem kontakty a tak nie mogę. Może gdybym wyjechała.... ale to raczej nierealne. Generalnie robię wszystko żeby go utwierdzić w tym, że nie jestem sama i cieszę się, że P zadzwoni akurat gdy jestem w towarzystwie Jerzego. Hm.... zastanawiam się czy do niego to dociera, że powiedzmy nie jestem sama ? a może myśli, że dziś nie jestem ale jutro mogę zmienić zdanie ? Kompletnie nie znam się na męskim punkcie widzenia. Czy to tak wygląda "odbijanie" kobiety ???
Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty